Straż Graniczna odnalazła w Bieszczadach troje martwych dzieci. To czeczeńskie dziewczynki w wieku 13, 10 i 6 lat. Kilka godzin wcześniej zatrzymali skrajnie wyczerpaną Czeczenkę z dwuletnim dzieckiem na ręku. Kobieta wskazała pogranicznikom, gdzie są ciała dziewczynek.

Lekarze zapewniają, że stan Czeczenki i jej dwuletniego synka jest dobry. Matka z dzieckiem jest w szpitalu w Ustrzykach Dolnych. Kobieta została zatrzymana w okolicach Ustrzyk Górnych. Pogranicznikom powiedziała, że jej trójka dzieci nie żyje i wskazała, gdzie znajdują się ciała dziewczynek. Około północy strażnicy odnaleźli zwłoki. Szczegóły bieszczadzkiej tragedii przekazał nam komisarz Mariusz Skiba z podkarpackiej policji.

Ciała dziewczynek przykryte były liśćmi paproci. Znajdowały się na granicy Polski i Ukrainy, przy słupie granicznym nr 82 w pobliżu miejscowości Wołosate w masywie Wołczego Berda, na wzniesieniu o wysokości 1163 m n.p.m. W bagażu ich matki znaleziono akty urodzenia dzieci. Sprawą zajmuje się prokuratura w Lesku. Dzieci były ubrane bardzo lekko - powiedział nam prokurator Zygmunt Słabik.

Kobieta zostanie przesłuchana, gdy tylko zgodzą się na to lekarze.

Najważniejsze będą zeznania 36-letniej Czeczenki. Gdzie podążała, kto ją prowadził, kto był organizatorem tego przedsięwzięcia, bo najpewniej sama nie przekraczała granicy. Na pewno nie wybrała się sama do obcego kraju - mówi prokurator Słabik.

Prokuratura może postawić jej zarzuty nielegalnego przekroczenia granicy i narażania dzieci. Wg śledczych, kobieta po przekroczeniu granicy ukraińsko-polskiej zgubiła się w górach.