Nie jesteśmy zaskoczeni dymisją ministra Stefana Mellera – tak rzecznik rządu skomentował decyzję szefa MSZ o odejściu z gabinetu Marcinkiewicza. Jest ono związane z wejściem do rządu Samoobrony i stanowiskiem wicepremiera dla szefa tej partii.

- Pan minister konsultował swoją decyzję z premierem i poinformował o niej jeszcze przed jej ogłoszeniem - powiedział Konrad Ciesiołkiewicz. Stefan Meller z ministerstwa odejdzie 5 maja – wtedy wręczone mają zostać nominacje dla członków nowego koalicyjnego rządu.

- Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest organizacją feudalną, i to nie jest tak, że odchodzi książę i się wszystko wali - takimi słowami zakończył swe oświadczenie były już szef MSZ.

Wśród kandydatów na jego następcę wymienia się Annę Fotygę, sekretarza stanu ds. Unii Europejskiej, a jednocześnie bliską współpracowniczkę braci Kaczyńskich. Zastrzeżenia budzi jednak to, że jest osobą mało znaną w kręgach dyplomatycznych. Poza tym pojawia się kandydatura posła PiS, Pawła Zalewskiego. To szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, w polityce działa od lat – nigdy jednak nie pełnił jeszcze tak ważnej funkcji.

Najmocniejszym kandydatem na sejmowej giełdzie wydaje się eurodeputowany PiS, prof. Wojciech Roszkowski, inicjator szeregu akcji pokazujących Zachodowi prawdę o stosunku Rosji do krajów naszego regionu. Jest on jednak bardzo niezależny w poglądach i działaniu, a to może być poważny kłopot w rządzie koalicyjnym. Wszystkie te dywagacje są najpewniej przymiarkami do powołania kogoś spoza tej trójki. Wszak rezygnacja Stefana Mellera nie była dla premiera zaskoczeniem.

Stefan Meller zasłynął ostatnio z deklaracji, że nie chce być błaznem na dworze Andrzeja Pierwszego. O tym, że nie wyobraża sobie wspólnych rządów z Andrzejem Lepperem, mówił już na początku kwietnia.

Wśród ministerialnych nazwisk, które mogłyby zniknąć z szefów resortów, wymieniało się także Zytę Gilowską i Zbigniewa Religę.