Czerpanie korzyści osobistych od Anety Krawczyk i nakłanianie do czynności seksualnej – takie zarzuty postawiła łódzka prokuratura byłemu wicepremierowi Andrzejowi Lepperowi. Lider Samoobrony był przesłuchiwany w charakterze podejrzanego w sprawie tak zwanej seksafery.

Prokurator przez blisko trzy godziny przesłuchiwał Leppera. Później postawił mu zarzuty, ale szef Samoobrony wyszedł na wolność w zamian za 50 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.

Lepper ujawnił, że zarzuty dotyczą "wykorzystywania pani Krawczyk i proponowania usługi seksualnej pani Kowal". Do niczego się nie przyznaje. Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Agnieszki Wyderki.

Obrońca lidera Samoobrony ma na początku przyszłego tygodnia złożyć zażalenie na postanowienie prokuratury o poręczeniu majątkowym.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w prasie wywiadu z byłą radną Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłą dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego – Anetą Krawczyk.

Krawczyk utrzymuje, że pracę w Samoobronie dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Przesłuchano w nim ponad 220 osób.

Dotąd zarzuty w nim przedstawiono czterem osobom: b. asystentowi Łyżwińskiego, radnemu Samoobrony Jackowi P. (jego proces toczy się już przed piotrkowskim sądem), b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I., b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz. Pawłowi G. oraz Łyżwińskiemu, który trafił do aresztu.

Na tym ostatnim ciąży w sumie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Krawczyk do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. B. poseł nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Grozi mu do 10 lat więzienia.