Gabinet Mateusza Morawieckiego znów liczy powyżej setki członków. Poza premierem, po powołaniu następcy Konrada Szymańskiego samych konstytucyjnych ministrów będzie 24, ale zaledwie 16 z nich kieruje ministerstwami. Pozostałych 8 ministrów to ministrowie bez teki. Jeszcze nigdy nie było ich tak wielu.

"Bezteczni" polityczni

Już co trzeci z ministrów nie ma ministerstwa, bo obsada funkcji ministrów już od dawna nie ma związku z rzeczywistymi potrzebami, a jest wynikiem jakiejś potrzeby politycznej.

Według umowy koalicyjnej Solidarnej Polsce należy się funkcja ministra - i mamy Michała Wójcika, bez teki. Wcześniej podobnie ogólnikowy tytuł ministra z tych samych powodów nosił Michał Woś.

Pojawia się potrzeba wygospodarowania funkcji dla koalicyjnej resztówki po Porozumieniu Gowina, Partii Republikańskiej - ministrem zostaje Włodzimierz Tomaszewski. Wcześniej tę samą "beztekową" funkcję piastował Michał Cieślak, ale ją stracił po skardze na urzędniczkę poczty w Pacanowie, która dała wyraz swojemu niezadowoleniu.

Rząd pozyskuje poparcie koła Polskie Sprawy, pyk - szefowa koła Polskie Sprawy Agnieszka Ścigaj pozyskuje funkcję konstytucyjnego ministra. 

Kierowania żadnym resortem żadnemu z wymienionych premier nie powierza, chyba nikt tego zresztą nie oczekuje.

Odchodzi jeden i za niego jest dwóch

Kilka dni temu także ministrem bez teki został Marek Kuchciński, który ma kierować kancelarią premiera. Wprawdzie do kierowania kancelarią premiera wcale nie trzeba być konstytucyjnym ministrem, ale Marek Kuchciński nim został - bo najwyraźniej tego potrzebował. Z kolei Michał Dworczyk szefem kancelarii już wprawdzie nie jest, ale ministrem bez teki nadal pozostaje. Pewnie tego potrzebuje.

Każdy z ministrów bez ministerstw ma oczywiście własną historię i jakieś obowiązki, ale faktem jest, że sytuacji, w której tzw. konstytucyjnych, czyli ministrów-członków Rady Ministrów jest 24, a ministerstw tylko 16 nie było w Polsce jeszcze nigdy.

84 pomocników i zastępców premiera, czterech wicepremierów będących też ministrami, 12 ministrów kierujących resortami i 8 ministrów bez tek wspomaga kilkudziesięciu sekretarzy i podsekretarzy stanu, którzy także wchodzą w skład rządu. 13 z nich pracuje w kancelarii premiera, 71 to wiceministrowie w resortach. Najwięcej, bo 7 zastępców ma minister klimatu, po 6 ministrowie rolnictwa i finansów. 

Istotne jest przy tym to, że ustawa o Radzie Ministrów mówi "Minister wykonuje swoje zadania przy pomocy sekretarza i podsekretarzy stanu". Sekretarz, który jest "pierwszym zastępcą" ministra w resorcie, powinien być więc jeden. W 16 resortach nie powinno ich więc być więcej niż 16. A jest ich... 47. 

Wymóg ustawy o RM spełnia tylko Ministerstwo Zdrowia, w pozostałych jest ich po kilku. Rekord należy do resortu ministra Przemysława Czarnka, w którym podsekretarza nie ma ani jednego, a wszystkich pięcioro wiceministrów ma rangę sekretarza stanu.

Powszechność tej rangi wśród wiceministrów wynika z faktu, że wg konstytucji posłowie mogą pracować w administracji tylko w randze sekretarza stanu lub wyższej.

Pełnomocnicy

Ponad setkę członków rządu wspierają z kolei zajmujący się różnymi dziedzinami pełnomocnicy, częściowo powoływani spośród wiceministrów. Dziś wg danych rządu jest ich 63.

I koszty

Tegoroczny budżet kancelarii premiera, obsługującej ministrów bez tek i centrum decyzyjne kraju, wynosi nieco ponad 843 miliony złotych. W ubiegłym roku planowany budżet prawie 380 milionów został podniesiony do 594 milionów.

Opracowanie: