Rząd przygotuje własny projekt mrożący ceny energii od października. To odpowiedź na zawetowanie przez prezydenta tzw. ustawy wiatrakowej, która zawierała zapisy utrzymujące ceny prądu na dotychczasowym poziomie.
Wczoraj swój projekt ws. mrożenia cen energii przesłał do Sejmu prezydent Karol Nawrocki. Teraz okazuje się, że również rząd przygotowuje w tej sprawie swoje rozwiązania.
Minister energii Miłosz Motyka nie odpowiedział dziennikarzom na konferencji prasowej wprost, czy rząd poprze rozwiązanie prezydenta. Podkreślał jedynie, że prezydent będzie musiał dla tego projektu szukać większości w Sejmie.
Pan prezydent wysłał do Sejmu projekt, który zawetował. Taka logika stoi za jego działaniem. My przygotujemy projekt, który - jak liczymy - spotka się z jego podpisem, ale to będzie nasz projekt. Rolą prezydenta nie jest to, żeby dzielić ustawę rządu i wybierać to, co jest według niego gotowe do podpisu, tylko merytoryczna ocena - wskazał szef resortu energii.
Spytany, czy rząd myśli o złożeniu projektu ustawy liberalizującej inwestycje w lądowe farmy wiatrowe bez kwestii spornych, np. zmniejszenia minimalnej odległości od zabudowań, odparł, że trwają dyskusje na ten temat. Dzisiaj będziemy na ten temat rozmawiać i w rządzie, i z branżą, i z polskimi firmami, żeby te przepisy, które nie budzą żadnych kontrowersji, mogły wejść w życie jak najszybciej - przekazał.
O to, czy po wecie prezydenta ceny prądu zostaną zamrożone, w Porannej rozmowie w RMF FM prezydenckiego ministra pytał Tomasz Terlikowski.
Jeśli rząd się nie obrazi, a pan premier Donald Tusk zdąży wrócić z urlopu i go nie przedłuży - i parlament przyjmie tę propozycję pana prezydenta, żeby mrozić ceny energii na cały rok, a nie tylko do września - to ceny będą zamrożone dalej - stwierdził Karol Rabenda.
Przedstawiciel kancelarii prezydenta zaznaczył jednak, że nawet jeśli ceny zostaną zamrożone do końca roku, nie zakończy to dyskusji o stawkach za energię. Bo nie wiemy, co będzie od stycznia. Tutaj też warto powiedzieć o tym, żeby rząd planował takie rozwiązania na dłużej, by Polacy nie byli ciągle zaskakiwani różnymi decyzjami - na przykład takimi, jak ostatnio, gdy do ustawy o wiatrakach wrzucono przepisy dotyczące cen energii - podkreślił.
Nie wiem, co zrobi Platforma Obywatelska, co zrobi Donald Tusk, ale nie wyobrażam sobie, żeby inne siły w rządzie wzięły na siebie ciężar tego, że Polacy będą płacili wyższe rachunki tylko dlatego, że rząd obraża się na pana prezydenta za ustawę wiatrakową - podkreślił.
Tzw. ustawa wiatrakowa, a właściwie nowelizacja ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zakładała liberalizację dotychczasowych przepisów ws. inwestycji w wiatraki na lądzie. Nowela miała znieść wprowadzoną w 2016 r. zasadę 10H i wprowadzić 500 m jako minimalną dopuszczalną odległość nowych turbin wiatrowych od budynków mieszkalnych. Obecnie jest to 700 m. Projekt zakładał też zamrożenie cen prądu dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh netto.
Oprócz przepisów dotyczących budowy turbin wiatrowych w ustawie znalazł się wprowadzony w trakcie prac sejmowych zapis przedłużający na IV kwartał 2025 r. zamrożenie ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh netto. Obecnie zamrożenie obowiązuje do końca września.


