Rząd tłumaczy, że dopiero w niedzielę przed południem uzyskał wiarygodne informacje dotyczące ptasiej grypy. Tymczasem już w sobotę wieczór Komisja Europejska wiedziała o pierwszym przypadku ptasiej choroby w Polsce.

W niedzielny poranek potwierdziła to w rozmowie telefonicznej z naszą brukselską korespondentką rzeczniczka Komisji - Antonia Mochan. Potem publicznie przyznał to prezydent Torunia Michał Zaleski. W niedzielne popołudnie na konferencji prasowej z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem, Zaleski powiedział: To zaledwie 24 godziny od momentu kiedy w Toruniu powzięliśmy pierwszą informację, iż może tak być, że w naszym mieście został znaleziony ptak, który jest chory na ptasią grypę. Później już o godzinie 21 dowiedzieliśmy się, że jest tak na pewno.

Wicepremier Ludwik Dorn uważa, że mówienie o opóźnieniach w informowaniu o ptasiej grypie to celowa dezinformacja. Jego zdaniem, podważanie informacyjne wiarygodności rządu szkodzi zarządzaniu kryzysowemu.

Ważą się losy toruńskiego stada łabędzi

Ptaki z którego pochodziły trzy zarażone wirusem H5 N1 mają być schwytane i umieszczone w specjalnej klatce. Będą tam poddane obserwacji i badaniom na obecność wirusa. Jeśli byłoby dużo tych wyników, to jest w przemyśleniu eutanazja stada - tłumaczy powiatowy lekarz weterynarii Dorota Stankiewicz.

Sztab kryzysowy w Toruniu zastanawia się nad złagodzeniem rygorów sanitarnych w mieście. Być może jeszcze dziś po południu otwarty zostanie dla ruchu kołowego Bulwar Filadelfijski, niedaleko którego znaleziono chore ptaki.