Sąd aresztował na trzy miesiące 26-latkę z Jaworzna podejrzaną o zabicie swego niespełna pięciomiesięcznego syna. Zgodnie z opinią biegłych kobieta będzie osadzona w oddziale psychiatrycznym aresztu.

Sąd aresztował na trzy miesiące 26-latkę z Jaworzna podejrzaną o zabicie swego niespełna pięciomiesięcznego syna. Zgodnie z opinią biegłych kobieta będzie osadzona w oddziale psychiatrycznym aresztu.
Z przeprowadzonej w czwartek sekcji zwłok chłopca wynika, że dziecko nie miało żadnych widocznych obrażeń (zdj. ilustracyjne) /Monika Kamińska /RMF FM

We wtorek w jednym z mieszkań w Jaworznie znaleziono nieprzytomne niemowlę i jego matkę, która miała rany kłute w okolicy klatki piersiowej. Kobieta sama się okaleczyła. Jej męża nie było wtedy w domu. Pomoc wezwała babcia chłopczyka. Mimo reanimacji dziecka nie udało się uratować.

W środę prokurator przedstawił kobiecie zarzut zabójstwa dziecka. Przed skierowaniem wniosku o aresztowanie prokuratura zasięgnęła opinii biegłych psychiatrów. Uznali, że podejrzana może być osadzona, ale w warunkach oddziału psychiatrycznego.

Biegli zaznaczyli, że podczas przeprowadzonego w czwartek ambulatoryjnego badania nie są w stanie wydać jednoznacznej opinii na temat stanu zdrowia psychicznego podejrzanej. Konieczna będzie kilkutygodniowa obserwacja sądowo-psychiatryczna, po której wypowiedzą się, czy kobieta w chwili śmierci dziecka była poczytalna i w związku z tym, czy może odpowiadać karnie.

Z przeprowadzonej w czwartek sekcji zwłok chłopca wynika, że dziecko nie miało żadnych widocznych obrażeń. Wynik sekcji nie pozwala na jednoznaczne ustalenie przyczyny zgonu - nie potwierdzają ani nie wykluczają, że doszło do uduszenia. Konieczne będą dodatkowe badania.

Podczas przesłuchania w prokuraturze kobieta oświadczyła, że się nie przyznaje do zarzutu, czyli do zabójstwa dziecka, ale z drugiej strony przyznała, że położyła poduszkę na twarz syna i przytrzymała ją. Prokuratura ciągle nie zna motywów, które kierowały kobietą. Śledczy mają nadzieję, że wątpliwości rozwieje opinia psychiatryczna.

Prokuratura zaznacza, że tragedia wydarzyła się w zwykłej rodzinie, która nie była objęta nadzorem kuratora, nie było w niej też interwencji policji.

(mpw)