Nie będzie blokady Stadionu Narodowego przez jego podwykonawców. Zamiast tego 20 firm domagających się wypłaty kilkudziesięciu milionów złotych, spotka się w tej sprawie z prezesem Narodowego Centrum Sportu. Jak dowiedział się nasz reporter Piotr Glinkowski, spotkanie odbędzie się we wtorek po południu.

Istnieje szansa, że podwykonawcy dostaną należne im pieniądze. Na razie jednak nie wiadomo, kto i kiedy miałby pokryć zaległe płatności. Dziś podwykonawcy mieli przedstawić niezapłacone faktury. Teraz Narodowe Centrum Sportu sprawdza, czy praca na pewno została wykonana. Sumę wszystkich zobowiązań poznamy we wtorek.

NCS deklarowało, że zapłaci firmom z gwarancji bankowych generalnego wykonawcy. Ten pomysł nie podoba się jednak konsorcjum, które wybudowało stadion. Rzecznik Hydrobudowy twierdzi, że pieniądze - i to znacznie przewyższające roszczenia podwykonawców - powinien zapłacić NCS. Konsorcjum nie wyklucza skierowania sprawy do sądu. Jeśli tak się stanie, prawdopodobnie również sąd zadecyduje kto zapłaci poszkodowanym podwykonawcom.

Upadek dwóch wielkich spółek

W poniedziałek informowaliśmy, że Hydrobudowa i PBG odpowiedzialne m.in. za budowę Stadionu Narodowego w Warszawie, podjęły uchwały o upadłości. Spółki stały się ofiarami własnej ambicji i braku wyobraźni urzędników. Obie popełniły ten sam błąd. Wystartowały w prestiżowych przetargach oferując bardzo niskie ceny. To byłaby nawet dobra taktyka, gdyby nie kryzys. W ostatnich latach ceny materiałów budowlanych wystrzeliły. To zdemolowało finanse spółek i rozpoczęło powolny proces upadania. Firmy zaczęły mieć opóźnienia, przestały także płacić podwykonawcom. W efekcie podjęły uchwały o upadłości. Poszkodowani podwykonawcy żądają teraz gwarancji płatności od bankrutujących firm. Wczoraj pojawiła się informacja, że w przeciwnym razie zablokują Stadion Narodowy w Warszawie.