Policjanci prewencji, którzy w zeszłym roku bili pałkami przypadkowych uczestników marszu środowisk narodowych w Warszawie od prawie roku są bezkarni. Wszystko dlatego, że dotąd nie udało się ustalić ich tożsamości.

To się miało zmienić w tym roku razem z wprowadzeniem identyfikatorów numerycznych. Jak ujawniliśmy - z niejasnych powodów podczas zbliżającego się Święta Niepodległości identyfikatorów jednak nie będzie. Przez ich brak prokuratura cały czas ustala uczestników zajść i robi to nieskutecznie.

Żaden policjant się nie przyznał

Wszyscy policjanci w czasie zajść byli ubrani w jednakowe mundury, a na głowach mieli kaski. Podczas wewnętrznego postępowania w policji, żaden z tych funkcjonariuszy nie przyznał się do udziału w wątpliwej z punktu widzenia prawa interwencji. Nie wskazywał też kolegów.

Bezrada komenda przekazał materiały do prokuratury. Tam wszczęto śledztwo i przesłuchano przełożonych oddziału, który działał na stacji Warszawa-Stadion. Jednak ich zeznania także nie okazały się pomocne.

Zeznania policjantów nic nie wnoszą

Dlatego śledczy zdecydowali o przesłuchaniu wszystkich 700 policjantów prewencji, którzy zabezpieczali marsz.

Jak dowiedział się reporter RMF FM,  jak dotąd ich zeznania nie wnoszą nic do sprawy. Takim sytuacjom miały zapobiec zapowiadane identyfikatory numeryczne. Nie wiadomo, dlaczego do dziś ich nie wprowadzono.

Czekamy na odpowiedź MSWiA w tej sprawie. To w resorcie Mariusza Kamińskiego utknęły prace nad zmianą przepisów.

Opracowanie: