Są pierwsze zarzuty dla chuliganów zatrzymanych po burdach w Warszawie. W sprawie interwencji po meczu Legii z Wisłą policja nie ma sobie nic do zarzucenia. Innego zdania są słuchacze RMF FM.

W sumie zatrzymano 231 chuliganów. 58 osób odpowie za czynną napaść na policjantów. 3 osoby usłyszały zarzut kradzieży z włamaniem, 30 – zniszczenia mienia. 22 osoby odpowiedzą za posiadanie fałszywych biletów wstępu na mecz.

Atak na policjanta pełniącego służbę to atak na państwo – stwierdził szef policji. W czasie sobotnich strać z chuliganami rannych zostało 54 funkcjonariuszy, 34 trafiło do szpitala. W tej chwili pod opieką lekarzy przebywa już tylko jeden funkcjonariusz; ma złamany nos i podejrzenie wstrząśnienia mózgu – poinformował nas Temistokles Brodowski z komendy stołecznej policji.

Chuligański przemarsz przez Warszawę

Do pierwszych starć z policją doszło jeszcze w trakcie sobotniego meczu, gdy część pseudokibiców próbowała wedrzeć się na stadion.

Po meczu kilka tysięcy kibiców Legii przeszło na pl. Zamkowy, by tam świętować zdobycie mistrzostwa Polski przez ich klub. W pewnym momencie grupa młodych ludzi próbowała dostać się do sklepu monopolowego. Gdy właściciel zamknął go, próbowali wedrzeć się siłą.

Gdy do akcji wkroczyli policjanci, zaatakowali ich pseudokibice. Wyrywali bruk i rzucali nim w policjantów; zdewastowali kilka ogródków przed restauracjami - niszcząc krzesła i stoły. Aby powstrzymać napastników użyto armatek wodnych, gazu i pałek. Jak dodaje policja, 3/4 z biorących udział w zamieszkach było pijanych.

Restauratorzy i właściciele sklepów przez cały dzień liczyli straty po nocnych rozróbach. Zniszczone są meble z ogródków, połamane parasole, wybite szyby, zdemolowane witryny. Posłuchaj relacji Beaty Lubeckiej:

Słuchacze RMF o postawie policji

Komendant główny zapewnia, że policja była przygotowana na ewentualne zajścia. Funkcjonował sztab zarówno w komendzie głównej, jak i w komendzie stołecznej policji - tłumaczył Marek Bieńkowski.

Do naszej redakcji napływały jednak maile od słuchaczy, którzy byli na miejscu wydarzeń. Piszą oni o opieszałości policji, która nie chciała rzucać się w oczy nietrzeźwym, potencjalnie niebezpiecznym chuliganom. Byłem na placu Zamkowym wczoraj i wiem, że policja zawaliła - na całym Krakowskim Przedmieściu, od Pałacu Prezydenckiego do Kolumny Zygmunta nie można było zobaczyć ani jednego policjanta - napisał Wojtek.

O tym, że w stolicy mogło dojść do tragedii, pisze Marcin, który zwraca uwagę, że w nocy z soboty na niedzielę kończyły się studenckie juwenalia. Po zakończeniu koncertów poszedłem z ciekawości na plac Zamkowy. I co mi się rzuciło w oczy? Prawie całą szerokością Krakowskiego Przedmieścia maszerował tłum tysięcy kibiców, w większości już nietrzeźwych, z piwem w ręku, ale jeszcze w miarę spokojnych. NIGDZIE nie było widać policji, choćby profilaktycznie legitymującej tych ludzi.

Podobnego zdania są restauratorzy z centrum Warszawy. Godzina 21.50, cały ogródek gości, kibice powoli się zbierali. Przyszedł pan policjant po cywilnemu i powiedział, żebyśmy natychmiast zamykali ogródki, bo oni nie odpowiadają za to, co się stanie. Do interwencji nie przyjadą, bo nie chcą - mówił w rozmowie z reporterką RMF jeden z właścicieli ogródków restauracyjnych. Posłuchaj:

Przypomnimy, Wisła Kraków pokonała w sobotę Legię Warszawa 2:1, a mimo to mistrzem Polski została drużyna z Warszawy. Po obu środowych meczach – i Wisły Kraków z Arką Gdynia, i Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze – doszło do burd stadionowych chuliganów.