92 osoby z zarzutami, 13 w areszcie, 100 w kolejce do prokuratora – to rozmiary potężnej afery korupcyjnej w wałbrzyskim Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Na liście podejrzanych są też nieuczciwi poborcy rent – którzy jednak pieniądze wciąż dostają.

- Ja oczekuję, że ZUS zwróci się do nas o listę osób, którym postawiono zarzuty, aby niezwłocznie rozpocząć procedurę weryfikacyjną, bo te osoby cały czas pobierają świadczenia. Ten licznik bije - taką nadzieję ma prokurator Krzysztof Schwarz.

Jak na razie jednak nie zrobiono nic, by nieuczciwych rencistów odciąć od ZUS-owskich pieniędzy. Urzędnicy czekają na prawomocne orzeczenia sądu, którym zdaniem prokuratury renta wypłacana jest bezprawnie. Do tej pory ustalono, że chodzi o 60 osób.

ZUS wystąpi do nich o zwrot pieniędzy – z należnymi odsetkami - dopiero, kiedy sąd orzeknie, że świadczenia w ich przypadku zostały przyznane z naruszeniem prawa. Sprawy sądowe mogą jednak ciągnąć się latami.

Urzędnicy nie skorzystali jednak z przysługującej im możliwości wezwania każdego z zainteresowanych na ponowne badania. Po ich przeprowadzeniu rentę można odebrać bądź też ponownie przyznać. W wałbrzyskim ZUS-ie twierdzą, że na razie sprawa jest zbyt świeża, a urzędnicy muszą się najpierw przygotować do takiej procedury.