W prokuraturze zakończyło się przesłuchanie dwóch mężczyzn podejrzanych o zdewastowanie grobów na łódzkim cmentarzu "Na Mani". Obaj usłyszeli zarzuty znieważenia co najmniej 350 miejsc pochówku oraz zniszczenia bądź uszkodzenia 176 nagrobków na łączną kwotę 470 tys. złotych.

29-letniemu Marcinowi B. oraz starszemu o trzy lata Robertowi G. grozi kara do 10 lat więzienia. Obaj są pracownikami zakładu kamieniarskiego znajdującego się w tej samej dzielnicy co cmentarz. Zdewastowali groby, bo liczyli, że zarobią na ich naprawie.

Pili w nocy alkohol i wracając do domu, weszli na cmentarz i zniszczyli nagrobki.

Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie postawiła 29-latkowi i 32-latkowi zarzuty znieważenia co najmniej 350 miejsc pochówku oraz zniszczenia bądź uszkodzenia 176 nagrobków na łączną kwotę 470 tys. złotych.

Prokuratura chce jeszcze wycenić "globalną sumę strat". Został przesłuchany doświadczony pracownik zakładu kamieniarskiego, który stwierdził m.in., że niektóre z grobów zostały całkowicie zniszczone i nie nadają się do naprawy, inne mogą być naprawione, ale koszty będą wysokie.

Kamieniarz ocenił wysokość strat na co najmniej 700 tys. złotych. Nie wykluczył, że kwota może być znacznie wyższa.

Wczoraj najmłodszy z zatrzymanych, 16-letni Paweł, uczeń pierwszej klasy gimnazjum zaocznego, przyznał się do zarzucanych mu czynów. Został przekazany pod opiekę rodzicom.