"Trochę odetchnęłam, bo wiem, że został wywieziony w bezpieczne miejsce" - mówi "Faktowi" matka Mariusza T., pedofila i mordercy czterech chłopców, który we wtorek zakończył odsiadywanie wyroku 25 lat więzienia. Kobieta twierdzi, że nie czuje się zagrożona, mimo to bloku, w którym mieszka przez całą dobę strzegą policjanci w cywilu.

Nie wiem, gdzie jest i nie rozmawiałam z nim. Nie chcę, żeby do mnie dzwonił - mówi tabloidowi matka "Szatana z Piotrkowa". Podkreśla, że jest już wyczerpana całą sytuacją. Zaprzecza też sugestiom, jakoby miała dać synowi pieniądze na życie na wolności. On przez te lata pobytu w wiezieniu uskładał sobie 5 tys. zł. Będzie więc miał na jakieś jedzenie, zakupy - tłumaczy. Ja mogłam posyłać jakieś grosze, mam małą emeryturę - dodaje.

Matka Mariusza T. nie obawia się, że w związku z wyjściem jej syna na wolność sama może być obiektem agresji. Ludzie mnie przecież znają, urodziłam się w Piotrkowie, nie myślę, że mnie tu coś złego spotka - podsumowuje. 

(mn)