Marek Kuchciński zostanie nowym szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Wcześniej z tego stanowiska odszedł Michał Dworczyk.

Na pytanie, czy dostałem propozycję, potwierdzam: dostałem propozycję. Potwierdzam, że zgodziłem się. Natomiast decyzja należy do premiera i prezydenta - powiedział Marek Kuchciński.

 

Jest jasne, że Kuchcińskiego na to stanowisko wskazało kierownictwo partii. Były marszałek Sejmu nie pochodzi z kręgu bezpośrednich współpracowników ani nawet sympatyków premiera.

Raczej nie jest to polityk kojarzony, jako stronnik premiera Mateusza Morawieckiego, więc to dodaje kolorytu tej konstrukcji personalnej - mówił senator Jan Maria Jackowski.

Według opozycji Kuchciński będzie obciążeniem dla premiera, ze względu na aferę z lotami.

Loty Kuchcińskiego

Marek Kuchciński był marszałkiem Sejmu w latach 2015-2019. W 2019 roku na jaw wyszło, że budżet państwa na jego loty służbowe wydał ponad 4 mln zł. Większość odbywała się na trasie Warszawa - Rzeszów, a podczas części z nich marszałkowi towarzyszyła jego rodzina - żona i dzieci.

Kuchciński wkrótce po wyjściu afery na jaw zrezygnował ze stanowiska marszałka Sejmu. Zastąpiła go Elżbieta Witek. 

Rezygnacja Dworczyka

30 września Michał Dworczyk złożył rezygnację z funkcji szefa kancelarii premiera. Minister poinformował o tym na Twitterze. Od ponad roku Dworczyk był krytykowany m.in. za wycieki z jego prywatnej skrzynki mailowej. Jego dymisji domagali się m.in. partyjni koledzy. 

Dziś złożyłem rezygnację z funkcji szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Dziękuję Prezesowi J. Kaczyńskiemu, Premierowi Morawieckiemu, kierownictwu PiS oraz wszystkim pracownikom KPRM za zaufanie i blisko 5 lat współpracy - napisał na Twitterze.

Już od ponad roku spekulowano o możliwej dymisji Michała Dworczyka, odkąd na światło dzienne zaczęły wychodzić kolejne służbowe maile wykradzione z jego prywatnej skrzynki. W ten sposób opinia publiczna poznała kulisy sprawowania władzy, ręczne sterowanie mediami publicznymi czy sposób załatwiania pracy rodzinom i znajomym polityków opcji rządzącej w spółkach i administracji państwowej. 

Formalnie rząd cały czas dystansuje się od wycieku. Twierdzi, że dokumenty mogą być zmanipulowanie i odmawia komentowania "akcji rosyjskich służb". W rzeczywistości jednak autentyczność korespondencji była już kilkukrotnie potwierdzana, także przez samych polityków PiS-u.

Miesiącami Zjednoczona Prawica wzbraniała się przed zdymisjonowaniem Dworczyka, mimo że treść niektórych wiadomości była kompromitująca nie tylko dla samego ministra, ale i całego rządu. Szef kancelarii premiera pozostawał na stanowisku, bo PiS nie chciało ulegać presji z zewnątrz. Nieoficjalnie politycy przyznawali też, że odwołanie Dworczyka w szczycie afery mailowej byłoby tylko potwierdzeniem tez ze zhakowanych wiadomości.