Jan Kulczyk odmówił składania zeznań przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen po tym, jak posłowie przyjęli wniosek odbierający mec. Janowi Widackiemu pełnomocnictwa. Zdaniem Kulczyka było to bezprawne.

Wszystko wskazuje jednak na to, że sejmowi śledczy najwyraźniej nie wiedzieli, o co głosują - przegłosowali bowiem wniosek o pozbawieniu prawa do posiadania pełnomocnika w ogóle. Tak twierdzą eksperci. A Kulczyk bez pełnomocnika zeznawać nie chce. Co więcej - zdaniem ekspertów - głosowania nie można powtórzyć, czyli nie można przywrócić prawa do posiadania pełnomocnika.

Zdaniem Kulczyka, wykluczenie Widackiego z przesłuchania przez komisję śledczą jest bezprawne. Najbogatszy Polak odbiera to jako naciski na jego osobę. Problem w tym, że odmowa składania zeznań przysługuje osobie oskarżonej, tymczasem Kulczyk jest tylko świadkiem. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Wniosek złożyli Konstanty Miodowicz i Zbigniew Wassermann, czyli posłowie których kiedyś Widacki chciał wykluczyć z komisji. Jak argumentował poseł PiS-u w czasie, gdy Widacki był wiceministrem spraw wewnętrznych, przy ministerstwie powstała fundacja "Bezpieczna służba". W skład władz fundacji weszły m.in. żona i siostra Jeremiasza Barańskiego, znanego jako "Baranina", zleceniodawcy zabójstwa ministra sportu Jacka Dębskiego.

Pod płaszczem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych usadowiła się struktura zorganizowanej przestępczości - atakował Widackiego Zbigniew Wassermann.

Adwokat Kulczyka twierdzi, że to bzdury. Przekonuje, że kiedy powstawała fundacja nie miał pojęcia, kim był „Baranina”. Sugeruje, że członkowie komisji nie chcą w ogóle przesłuchać poznańskiego biznesmena, bo boją się jego zeznań. Dlaczego – tego Widacki już nie wyjaśnił.

Po przerwie wywiązała się dyskusja – można czy nie można wykluczyć z posiedzenia prof. Widackiego. Eksperci nie mieli w tej sprawie jednoznacznej opinii i ostateczną decyzję oddali w ręce komisji.

Komisja śledcza "tonie" we wnioskach formalnych

Ale do słownych przepychanek, wyścigu wniosków, doszło jeszcze zanim na Sali Kolumnowej Sejmu pojawił się Jan Kulczyk. Tuż po rozpoczęciu posiedzenia komisji Roman Giertych zapowiedział, że "powstrzyma się" od zadawania pytań Janowi Kulczykowi. Decyzja ta ma związek z jasnogórskim spotkaniem Romana Giertycha z poznańskim biznesmenem. Dodajmy, że Konstanty Miodowicz zaapelował, by dziś komisja w ogóle nie zadawała pytań w tej sprawie.

Z kolei Andrzej Celiński złożył wniosek, by komisja udzieliła mu wotum zaufania; od tego uzależnił swój dalszy udział w pracach. Celiński uważa, że "w ostatnich dniach stał się przedmiotem różnych ataków, pomówień i oskarżeń". Sprawa została odłożona ad acta.

Pojawił się także wniosek o przełożenie na 8 grudnia przesłuchania Jana Kulczyka; złożył go poseł Zbigniew Wassermann. Wniosek został oddalony. Posłuchaj relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Przypomnijmy. Najbogatszy Polak już wcześniej miał zeznawać przed posłami - 9 listopada – jednak ze względu na pobyt w szpitalu w Londynie nie stawił się w Sali Kolumnowej w Sejmie.

Przed kilkoma dniami wrócił jednak z Londynu. W piątek zeznawał w łódzkiej prokuraturze, prowadzącej śledztwo w sprawie wiedeńskiego spotkania Kulczyk-Ałganow. Jak przyznał w rozmowie z RMF Józef Gruszka, wiceprzewodniczący komisji ds. PKN Orlen, który zapoznał się z protokołem zeznań biznesmena, Kulczyk kluczył podczas przesłuchania.

W rozmowie z Ałganowem była mowa o łapówce i nie było – przyznaje Józef Gruszka. Była mowa, ale w zasadzie nie była nazwana łapówką. Był to wziątek, ale to też było mówione „półgębkiem”. Czyli oświadczenie jasne w tej sprawie w prokuraturze nie zostało wykrystalizowane