Dziś w Sejmie rozpoczną się prace nad powołaniem komisji śledczej, która ma wyjaśnić aferę hazardową. Projekty są trzy: autorstwa Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Lewicy. Debata będzie zapewne gorąca, bo spornych punktów jest kilka.

Już dziś posłowie mają dyskutować o tym, czym ma się zajmować komisja i jak głęboko sięgnąć. Czy jak chce opozycja, ma się zająć tylko telefonami Zbycha, Mira i Rycha i wpływaniem tych ludzi z branży hazardowej na ostatnie projekt ustawy. Czy jak proponuje Platforma sięgnąć głęboko wstecz i sprawdzać też problemy z hazardem w ostatnich latach. Naprawdę jest to badanie, mówiąc kolokwialnie po łebkach i obliczone na zupełne rozmycie spawy - mówi pewny kandydat do komisji Beata Kempa z PiS.

Druga bitwa – gdy komisja już powstanie – zostanie stoczona o fotel szefa komisji. Platforma upiera się, by nią kierować, a jak mówi opozycja chce po prostu kontrolować prace komisji i chyba też zanudzić widzów, bo na szefa komisji proponuje najnudniejszego ze swoich posłów Mirosława Sekułę. Z premedytacją chce też opóźnić start komisji: Jest pewna przeszkoda w tym moim ewentualnym szefowaniu. Ja w tej chwili nie mam aktualnego dostępu do informacji ściśle tajnych - przyznaje sam Sekuła. Kiedy komisja w końcu wystartuje, dopiero wtedy zaczną się schody. Od czego zacząć, kogo wezwać, czy dopuścić do konfrontacji Tusk- Kamiński. itd.