Od kilku tygodni trwa konflikt największych olsztyńskich spółek - Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i Zakładu Energetycznego. W styczniu w czasie największych mrozów stanęły piece miejskiej ciepłowni, a kaloryfery mieszkańców Olsztyna były zimne.

Prezes MPEC-u w opublikowanym komunikacie winą za awarię obarczył energetyków, bo piece stanęły z powodu braku prądu. Energetycy uważają z kolei, że do kryzysu doprowadził brak awaryjnego zasilania. Wg mieszkańców ten nieco odgrzewany konflikt nie ma sensu; wszak wszyscy już o awarii zapomnieli. Tym bardziej, że usterka została usunięta w ciągu 30 minut, a wg umowy zakład miał na to nawet 48 godzin.

Prezes ciepłowni jest jednak uparty – w Politechnice Warszawskiej zamówił ekspertyzę. Problem w tym, że to on za nią płaci, więc niewielu – delikatnie mówiąc – wierzy w jej obiektywizm.

Ta ekspertyza, przepraszam za kolokwializm, średnio mnie interesuje – odpowiada prezydent Olsztyna, który jako organ prowadzący miejską elektrociepłownię nie chce się mieszać w wojnę prowadzoną przez jej prezesa. Zakład energetyczny z kolei ekspertyzy przygotowywanej na zlecenie ciepłowni się nie boi. W szufladzie ma swoją…