Dla kilku tysięcy krakowian dwie ostatnie doby były prawdziwie lodowate. Od wtorku mieszkańcy południowych dzielnic miasta mieli w domach zimne kaloryfery z powodu awarii magistrali ciepłowniczej. Wieczorem temperatura grzejników zaczęła wracać do normy.

Na szczęście udało się zakończyć walkę z morzem i wodą, która zalała część magistrali. Ciepłownicy przyznają, że nie pamiętają awarii w tak ekstremalnych warunkach pogodowych.

Najpierw dostawy ciepła skierowano na obszary najbliżej miejsca awarii. Tam bowiem w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin w ogóle nie było ogrzewania. W dalszej kolejności są grzejniki mieszkańców, ogrzewanych awaryjnie z elektrociepłowni w Skawinie.