Już dziś posłowie z hazardowej komisji śledczej mają przepytać byłego i obecnego wiceministra finansów - Mariana Banasia i Jacka Kapicę. Potem w planach - ministrowie finansów, premier i wielu innych. Pojawiają się jednak problemy, ponieważ na razie śledczy nie otrzymali materiałów, które pozwalałyby na poważne i dokładne przesłuchania.
Dokumenty z kancelarii premiera – pięć opasłych tomów - dotarły co prawda do Sejmu wczoraj, ale posłowie otrzymali je późnym popołudniem i nie mieli czasu się z nimi zapoznać. Wciąż nie ma bilingów, na które tak bardzo liczą śledczy zwłaszcza z opozycji. Bez nich trudno wyobrazić sobie przesłuchanie chociażby dzisiejszego świadka. Jak bowiem pytać o kontakty Chlebowskiego z wiceministrem finansów, kiedy nie ma pełnego zestawienia i dysponuje się tylko zapisami podsłuchanych rozmów, w których były szef klubu Platformy informuje biznesmenów z branży hazardowej o bitwach, które toczy w ich imieniu.
Na pytanie, kiedy będą wszarskie potrzebne do przesłuchań materiały, śledczy bezradnie rozkładają ręce i odsyłają do prokuratury. Prokuratura informuje, że robi wszystko, jest w kontakcie z operatorami i ma swoje procedury.
