Nie wykluczone, że już dziś Mariusz Łapiński pożegna się raz na zawsze z klubem SLD. Eksbaron Sojuszu na Mazowszu kompromitował się wiele razy, ale ostatnio miarka się jednak przebrała, gdy zaatakował swoich partyjnych kolegów; oskarżył m.in. obecnego szefa resortu zdrowia o sprzyjanie interesom lobby farmaceutycznego.

Dziś wieczorem nad losem Łapińskiego ma się pochylić prezydium klubu. Dlaczego dopiero teraz? Bo zasłużył się dla partii zwłaszcza przed wyborami i stąd pobłażliwość – to wersja nieoficjalna. Oficjalnie mówi się, że trzeba było dla jasności sprawy zweryfikować sterty zarzutów, które Łapiński rzucał pod adresem kolegów Z SLD. Tym miał się zająć minister Sikorski. Stąd zwłoka.

Ale oczywiście nie zmienia to faktu, że Łapiński znany z wcześniejszego tupetu, okazał się już nieobliczalny i w końcu przeholował. Jest niedopuszczalne, aby członek klubu atakował własnego ministra - oburza się Wacław Martyniuk, zasiadający w prezydium klubu.

Wydaje się więc, że los ministra jest już przesądzony, choć niewykluczone, że znajdzie się jakieś koło ratunkowe – np. koło Partii Ludowo-Demokratycznej Romana Jagielińskiego. Przypomnijmy, niedawno PLD przygarnęło eseldowskiego banitę Andrzeja Jagiełłę.

I znów Łapiński spadnie na cztery łapy?...

09:50