Po serii ataków na dziennikarzy tym razem bezpartyjny już poseł i były członek SLD, Mariusz Łapiński przystąpił do kolejnej kontrofensywy - przeciwko macierzystej partii. Wygląda więc na to, że sobie nie ma nic do zarzucenia i nie widzi własnych błędów.

Co więcej Łapiński robi z siebie męczennika i lansuje tezę, że pozostałby ministrem zdrowia, gdyby był koniunkturalistą, ale nie jest. Za to jest zadowolony, że znalazł się poza burtą, bo SLD nie jest już jego partią, partią socjaldemokratów a liberałów i to mocno nielojalnych.

Nie mogę zaakceptować kanibalizmu politycznego własnych członków - który uprawia dzisiaj Sojusz Lewicy Demokratycznej. Po takiej diagnozie doktora Łapińskiego, jego byłi partyjni koledzy mają dla niego tylko jedną receptę: Dla niego nie ma lekarstwa innego jak tylko całkowita rezygnacja z polityki właśnie, bo dla niego ona jest toksyną - ocenia etatowe ostatnio sumienie Sojuszu, Andrzej Celińśki.

Łapiński jednak z polityki wycofać się raczej nie zamierza. Będzie dalej walczył, być może u boku Romana Jagielińskiego. Klub parlamentarny jego partii ludowo-demokaratycznej przygarnął już wcześniej zamieszanego w aferę starachowicką Andrzeja Jagiełłę, który także musiał pożegnać się z SLD. I tylko sejmowe kuluary szepczą, że Łapiński jeszcze nie raz się Sojuszowi czkawką odbije.

10:50