Nie mam zastrzeżeń do akcji policji, wybór momentu interwencji był właściwy - tak minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn podsumowuje działania funkcjonariuszy podczas sobotnich zamieszek na warszawskiej Starówce po meczu Legii z Wisłą.

Zarzuty mediów dotyczące nieudolności policji formułowane są przez ludzi, którzy nie za bardzo znają się na zasadach działania prewencji – tłumaczył podczas konferencji prasowej wicepremier. Wcześniejsze wkroczenie do akcji policji skończyć się mogło tragedią, bo chuligani, którzy byli w przewadze, mogli zaatakować funkcjonariuszy i np. odebrać im broń – uważa Dorn. A w takiej sytuacji - dodaje - wedle procedur konieczne jest użycie broni palnej, bo funkcjonariusz nie ma prawa dać się obrabować z broni.

Ludwik Dorn zaznaczył także, że przesadzone są relacje o znacznym stopniu zdemolowania warszawskiej Starówki. Telewizje - jak twierdzi - skupiły się na pokazywaniu obrazków największych zniszczeń. Ten sam stos połamanych krzesełek; widać innego stosu nie było - wyjaśniał Dorn.

A przypomnijmy, chuligani wyrywali bruk, niszczyli znaki drogowe, zdewastowali kilka restauracyjnych ogródków, łamiąc parasole, krzesła, stoliki; demolowali witryny sklepów i wybijali szyby. Do tej pory prokuratorzy złożyli 30 wniosków o areszt dla chuliganów. Co więcej prokuratura nie wyklucza, że sprawdzi, czy akcja policji została przeprowadzona prawidłowo.