To pracownik sekretariatu sądu rejonowego w Świdnicy nie wysłał do sądu w Kamiennej Górze dokumentów dotyczących Iwony K - matki 3,5-letniego chłopca, który został zakatowany - ustaliła reporterka RMF FM Barbara Zielińska. Przez to zaniedbanie, matka przez trzy miesiące nie była pod opieka kuratora. W tym czasie jej syn, zdaniem prokuratury, był regularnie bity przez nią i jej partnera. Dziecko zmarło w niedzielę.

Trzy miesiące temu matka skatowanego chłopca przeprowadziła się do Kamiennej Góry z Wałbrzycha. Jednak od 21 lutego wałbrzyski sąd nie przesłał urzędnikom z Kamiennej Góry informacji, że kobieta ma nadzór kuratorski.

Nie ma jeszcze decyzji, czy winny tego zaniedbania zostanie ukarany. Sędzia Tomasz Białek, który wyjaśniał tę sprawę powiedział naszej reporterce, że pracownik sekretariatu musi zostać jeszcze przesłuchany i dopiero po tej rozmowie zapadnie decyzja, czy i jaką karę poniesie.

Trudno teraz odpowiedzieć na pytanie, czy, gdyby sąd w Kamiennej Górze wiedział o tym, że Iwona K. powinna być pod jego opieką, do tragedii by nie doszło. Ale być może kurator, który odwiedzałby tę rodzinę zauważyłby, że Bartek nie jest odpowiednio traktowany, że jest bity i zastraszany.

Pracownicy wałbrzyskiego sądu na razie są ostrożni w ocenach. Nie biorą też winy wprost na siebie: Trudno mi się wypowiadać na temat, co by było gdyby. Być może nie doszłoby do tej tragedii, gdyby ona został objęta nadzorem kuratora. Ale czy tak by było, trudno mi powiedzieć - powiedział reporterce RMF FM Tomasz Białek.

Warto też zapytać, czemu w odpowiednim czasie nie zareagowała opieka społeczna. Zawsze w takich sytuacjach pytamy gdzie byli pracownicy opieki społecznej, którzy powinni zapobiegać takim nieszcześciom. Bez zmiany ustawy o pomocy społecznej niewiele da się zrobić - mówi naszej reporterce jedna z pracownic MOPSU. Pracuje w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej od dwudziestu pięciu lat:

Na prośbę pracownicy MOPSU zmieniliśmy jej głos.