"Tęczowa flaga jest fajna, podoba mi się, jest kolorowa, nie ma dla mnie żadnego przekazu" - stwierdził w rozmowie z Polsat News szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek. "Ideologizowanie i demoralizowanie działa na mnie jak płachta na byka" - dodał.

"Tęczowa flaga jest fajna, podoba mi się, jest kolorowa, nie ma dla mnie żadnego przekazu" - stwierdził w rozmowie z Polsat News szef resortu edukacji i nauki Przemysław Czarnek. "Ideologizowanie i demoralizowanie działa na mnie jak płachta na byka" - dodał.
Przemysław Czarnek / Marcin Obara /PAP

Przemysław Czarnek był pytany w Polsat News, czy w związku z zapowiadaną czwartą falą epidemii koronawirusa szkoły będą otwarte od 1 września.

Trwają pełne przygotowania na 1 września i również po wczorajszej rozmowie z ministrem zdrowia przygotowujemy się do trybu stacjonarnego - zapowiedział. Przygotowujemy również dodatkowe wsparcie dla organów prowadzących, żeby to bezpieczeństwo dzieci w szkołach było na jak najwyższym poziomie - zapewnił.

Jesteśmy przekonani, że jesteśmy w stanie zapewnić możliwość pójścia do szkoły dzieci w trybie stacjonarnym od 1 września. Chyba, że czwarta fala będzie tak samo groźna i tak samo szkodliwa jak trzecia fala, zapełnią się szpitale, zapełnią się szpitale dodatkowe. W takiej sytuacji będziemy reagować konkretnymi decyzjami. Na dziś tego nie przewidujemy - oświadczył minister. Odniósł się też do sugestii, że wszyscy nauczyciele powinni być zaszczepieni przeciwko Covid-19. Zadeklarował, że jest "przeciwnikiem jakiejkolwiek segregacji".

Cieszę się, że nauczyciele w zdecydowanej większości zaszczepili się wówczas, kiedy mieli priorytet. 70 proc. wtedy się zaszczepiło, przez te kilka miesięcy kolejna grupa nauczycieli się zaszczepiła, więc jesteśmy przekonani, że akurat pod tym względem mamy duży stopień bezpieczeństwa - powiedział Czarnek.

Minister edukacji nie zgodził się z opinią, że szkoły były "rozsadnikiem zakażeń". Rozsadnikiem był ruch około szkolny. 5 milionów, czy 10 milionów ludzi w ruchu, kiedy mamy wszystkie dzieci w szkole rzeczywiście powoduje, że jest duży kontakt społeczny związany z przewozami, obsługą gospodarczą, gastronomiczną. Generalnie mamy kilka milionów ludzi w ruchu około oświatowym, nie tylko samych uczniów. Natomiast sami uczniowie, jak wiadomo nie chorowali ciężko, nie byli hospitalizowani w takiej skali jak osoby dorosłe i w tym sensie szkoły nie były jakimś głównym źródłem ognisk zakaźnych - zaznaczył.

Czarnek odniósł się też do protestów przeciwko niemu, które odbywają się przed gmachem resortu edukacji i nauki. Zwrócił uwagę, że pojawiają się na nich wulgarne hasła, a nawet swastyki.

Ja nie zmieniam podstaw programowych, programu nauczania. Chcę walczyć z tym, żeby w szkołach w wielkich miastach nie dochodziło do demoralizacji dzieci i młodzieży. Robię to dlatego, ponieważ nie ma tygodnia, żeby rodzice nie zgłaszali do nas różnych sytuacjimówił w Polsat News minister.