Czarne chmury zbierają się nad nuncjuszem apostolskim w Polsce. Coraz częściej słychać głosy o bliskim odwołaniu arcybiskupa Józefa Kowalczyka. Nuncjatura, którą kieruje, nie wystąpiła do IPN o teczkę abpa Wielgusa, a gdy sprawa wybuchła, przekazała dokumenty papieżowi dosłownie tuż przed odwołanym ingresem.

”Dziennik” donosi, że nuncjusz kilka miesięcy temu przedstawił papieżowi dwie kandydatury na metropolitę warszawskiego – siebie i abpa Wielgusa.

Publicysta Tomasz Terlikowski mówi, że przepływ informacji między polskim Kościołem a Watykanem jest od dłuższego czasu co najmniej niepokojący. Istnieją podejrzenia, że Józef Kowalczyk prowadzi własną grę. Albo robił to celowo, albo dał się sam też wprowadzić w błąd przez nadmierne zaufanie do osób - zaznacza Terlikowski.

Ks. Józef Trela z nuncjatury nie chciał potwierdzić, że abp Kowalczyk sam siebie zgłosił na stanowisko metropolity warszawskiego: Wszystkie te sprawy kandydatur są objęte tajemnicą. Ja nie mogę tego ani potwierdzić, ani zaprzeczyć.

Rzecznik odrzuca także zarzuty, że nie wypełniono zapisów konkordatu i polskie władze poinformowano dopiero po nominacji abpa Wielgusa. Jednak doniesienie, że papież był skrajnie zdenerwowany, nie wróży dobrze dalszej karierze abpa Kowalczyka.