"Liczymy na spotkanie. Chcemy przekonać prezydenta, aby nie dokładał ręki do chaosu w oświacie" - tak mówią: szef Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz przedstawiciele stowarzyszeń "Nie dla chaosu w szkole" oraz "Rodzice przeciw reformie". Chcą przekonać Andrzeja Dudę, by zawetował ustawy oświatowe minister edukacji. "Jeśli nie, zostanie nam strajk" - mówi Sławomir Broniarz.

"Liczymy na spotkanie. Chcemy przekonać prezydenta, aby nie dokładał ręki do chaosu w oświacie" - tak mówią: szef Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz przedstawiciele stowarzyszeń "Nie dla chaosu w szkole" oraz "Rodzice przeciw reformie". Chcą przekonać Andrzeja Dudę, by zawetował ustawy oświatowe minister edukacji. "Jeśli nie, zostanie nam strajk" - mówi Sławomir Broniarz.
Październikowy protest przeciw reformie edukacji /Radek Pietruszka /PAP

Do protestów może dojść na początku roku. To najbardziej prawdopodobny termin strajku generalnego w oświacie, bo trzeba mieć czas na spełnienie wszystkich wymogów prawnych: na wejście w spór zbiorowy i przeprowadzenie referendów. To jest problem - przyznaje prezes ZNP Sławomir Broniarz, bo nauczyciele, choć protestują przeciwko planom rządu, to będą musieli wejść w spór z dyrektorem szkoły, choćby był przeciwny reformie.

Mamy za każdym razem mnóstwo wątpliwości, bo jak można strajkować przeciwko swojemu dyrektorowi, ale w tym momencie i przy tej atmosferze napięcia jesteśmy zdeterminowani także do tego rodzaju działań - dodaje Broniarz.

Zrozumiemy taki ruch nauczycieli - mówi Dorota Łoboda ze stowarzyszenia "Rodzice przeciw reformie". My wiemy, znając szczegóły jej wprowadzenia, że ofiarami tej nieprzemyślanej i w pośpiechu niezwykłym wprowadzanej reformy będą nasze dzieci - podkreśla Łoboda.

Za tydzień do Warszawy na manifestację przeciwko reformie oświaty ma przyjechać kilkadziesiąt tysięcy osób.

APA