Już 8 dzień w środkowym i północnym Iraku Amerykanie polują na członków partii BAAS oraz ludzi wiernych Saddamowi Husajnowi. W operacji o kryptonimie "Uderzenie na Półwysep" zginęło już co najmniej 113 Irakijczyków. Blisko 80 zatrzymano w charakterze podejrzanych.

Operację sprowokowały nieustające ataki na Amerykanów w mieście Faludża oraz czwartkowa zasadzka na patrol pancerny koło Baladu. Do tej pory wszystko wskazuje na to, że ludzie, którzy atakują siły koalicji to małe grupki lojalistów, nie kierowane w jakiś zorganizowany sposób przez centralny ośrodek dowodzenia - tłumaczy cywilny administrator Iraku Paul Bremer.

Operacja nie przysparza jednak popularności Amerykanom: Na Boga, amerykańscy żołnierze krzywdzą nas. Siedzą tu już cały tydzień. Przeszukują nasze domy, kradną złoto, kosztowności i dolary, wyłamują drzwi do budynków,

rozbijają nawet lodówki i odbiorniki telewizyjne - żali się mieszkaniec Dhuluyi.

W zaprowadzeniu spokoju w Iraku mają także pomóc nowe przepisy. Od północy (czasu lokalnego) zaczął tam obowiązywać zakaz noszenia broni w miejscach publicznych. Irakijczycy będą mogli jednak trzymać w domach pistolety i karabiny. Zakazane będzie natomiast posiadanie ciężkiego uzbrojenia: granatników, wyrzutni rakiet i ciężkich karabinów maszynowych.

06:30