Członkowie Polskiego Towarzystwa Odkrywców odnaleźli wrak niemieckiego transportowca Goya. Okręt z 7 tysiącami ludzi na pokładzie został zatopiony 16 kwietnia 1945 roku przez radziecką łódź podwodną. Uratowało się według różnych źródeł od 200 do 340 rozbitków.

Dla porównania w katastrofach "Goyi", "Wilhelma Gustloffa" i "Generała von Steubena", zginęło przeszło 10 razy tyle ludzi co w katastrofie Titanica. Okręty te razem z całą flotą mniejszych jednostek brały udział w akcji ewakuacji prawie dwóch i pół miliona ludzi z Prus Wschodnich i Zachodnich, Kurlandii i Pomorza. Konwoje były non stop bombardowane przez samoloty i atakowane przez okręty podwodne.

Polskie wody terytorialne – a Zatoka Gdańska w szczególności – są wręcz usiane wojennymi wrakami. Właśnie w ich okolicach rybacy najchętniej stawiają sieci, które niestety tracą. Tam gdzie są wraki tam jest najwięcej ryby. Trzeba więc wybrać albo sieci albo ryby - mówią rybacy.

"Goya" obok "Wilhelma Gustloffa" i "Generała von Staubena" to największe wraki. W ostatnim czasie takie obiekty są wręcz ulubionym celem wycieczek płetwonurków z całej Polski. Szczególnym powodzeniem cieszy się Gustloff.

Instruktor nurkowania Jerzy Janczukowicz nie przypuszcza, by jego los podzielił wrak "Goyi": On nie wywoził żadnych dóbr, które by były tym magnesem ściągającym płetwonurków szukających tzw. skarbów.

Płetwonurków-amatorów jest coraz więcej. Coraz więcej jest także niestety wypadów, którym ulegają.

Foto Archiwum RMF

19:25