Desperat, który w wczoraj wieczorem wtargnął do biura maklerskiego banku Millenium w wieżowcu w centrum Warszawy miał przy sobie atrapę ładunków wybuchowych – potwierdziła policja. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.

55-letni Jerzy G., elektronik z Bydgoszczy, wtargnął do banku w ok. godziny 17.00. Groził, że zdetonuje ładunki wybuchowe, które miał mieć przytwierdzone do kamizelki. Negocjacje z nim trwały około 6 godzin, ewakuowano wszystkich pracowników wieżowca.

Ok. godziny 24.00 po rozmowie m.in. z zastępcą szefa wolskiej prokuratury desperat poddał się i został wyprowadzony z budynku przez policję. Pirotechnicy zabezpieczyli natomiast kamizelkę i zabrali ją do sprawdzenia.

Prawdopodobnie przyczyną jego desperackiego kroku była strata sporej sumy pieniędzy na giełdzie, według nieoficjalnych informacjichodzi o ok. 60 tys. złotych. Prokuratura postawiła mu zarzut stosowania groźby w celu zwrotu wierzytelności. Grozi mu za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.