Umorzono śledztwo w bulwersującej sprawie napadu na opolską prokurator Wiolantynę Mataniak. 10 lat temu bandyci oblali jej twarz kwasem. Po długim leczeniu i rehabilitacji wróciła do pracy, ale nie prowadzi już śledztw.

Sprawę napadu na opolską prokurator prowadziła wrocławska prokuratura, ale nie udało się jej sporządzić aktu oskarżenia. Mimo przesłuchania wielu świadków nie ustalono bezpośrednich napastników. Dziś o północy przestępstwo się przedawniło.

Kilkanaście lat temu prokurator Mataniak prowadziła śledztwo w sprawie przemytu spirytusu na wielką skalę. Przestępcom pomagali skorumpowani celnicy i funkcjonariusze straży granicznej. Jednym z podejrzanych był Jeremiasz Barański, ps. Baranina. To miała być jego zemsta. Tak przynajmniej zeznawali świadkowie. „Baranina” wynajął dwóch bandytów którzy wywali na twarz pani prokurator żrący kwas. Na słoiku z groźną substancją nie znaleziono śladów linii papilarnych. Wg jednej z wersji wśród napastników był bandyta, który zastrzelił ministra sportu Jacka Dębskiego. Nie postawiono mu jednak zarzutów - podobnie jak Baranina w wiezieniu popełnił samobójstwo.

Prawdopodobnie ci sami mężczyźni oblali kwasem siarkowym twarz pracownicy opolskiej poczty. Do napadu na kobietę doszło 2 tygodnie wcześniej niż do ataku na Wiolantynę Mataniak. Napastnicy po prostu pomylili się, kobiety były do siebie bardzo podobne i mieszkały w sąsiedztwie.