Sprawa generała Czesława Kiszczka, byłego szefa MSW - oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników kopalni "Wujek" - wraca do katowickiej prokuratury. Decyzję taką podjął Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sędziowie zarzucają prokuratorom popełnienie błędów w postępowaniu przygotowawczym. Prokuratorzy już wówczas - zdaniem warszawskich sędziów - powinni rozstrzygnąć: czy jest to zbrodnia komunistyczna czy przestępstwo karne. Jeśli byłaby to zbrodnia komunistyczna, wówczas sprawą powinien się zająć IPN, a nie prokuratura - tłumaczy stołeczny sąd.

Prokuratura w Katowicach zarzuty odrzuca i już wysłała zażalenie do Sądu Apelacyjnego. Prokuratorzy twierdzą bowiem, że błędu nie popełnili. Argumentują, że śledztwo w sprawie tragedii w śląskich kopalniach zaczęło się ponad 10 lat temu, a wówczas nikt nawet nie słyszał o IPN-ie.

O co zatem chodzi? Może o czas i przedawnienie? A może o to, aby nie zajmować się sprawą? Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi…Przypomnijmy. Rok temu generała za przyczynienie się do śmierci górników skazano na dwa lata w zawieszeniu. Jednak w tym roku, w lutym wyrok został uchylony. Sąd Apelacyjny zwrócił sprawę Sądowi Okręgowemu w Warszawie.