Na kilka milionów złotych szacuje się straty po potężnym karambolu na południowej obwodnicy w Krakowie. W wypadku nikt nie zginął, ale kilkanaście osób jest rannych. Większość z 63 rozbitych samochodów trafi na złom.

Do zdarzenia doszło na wysokości Sidziny, tuż przed zjazdem na Zakopiankę. Auta zaczęły wpadać na siebie po ósmej rano. Była bardzo gęsta mgła. Na miejscu był reporter RMF Maciej Grzyb. Posłuchaj jego relacji:

[dzwiek:77372.ra]

Na nitce obwodnicy prowadzącej do wyjazdu na \"zakopiankę\" zderzyły się dwa samochody: osobowy i ciężarowy, a na nie zaczęły wpadać kolejne auta. Jadący w przeciwnym kierunku kierowca zapatrzył się na ten wypadek i tak doszło do następnych kolizji. Rannych zostało kilkanaście osób, w tym 4 ciężko. Tuż po wypadku strażacy podstawili na miejsce zdarzenia ogrzewany autobus dla osób z rozbitych pojazdów, które czekały na pomoc; strażacy rozdawali im gorące napoje.

Świadkowie i służby ratownicze twierdzą, że to cud, iż nikt nie zginął. O szczęściu może mówić mężczyzna, którego samochód nie został uszkodzony, mimo że znajdował się na początku kolumny aut, bo kierowcy udało się zjechać nieco w bok. Szczęście miała też kobieta, której opel dostał się między autobus i inny samochód

osobowy i nie został nawet draśnięty.

Cała droga - od węzła Opatkowice do Skawińskiego - przez kilka godzin była zablokowana. Przed godz. 15 obwodnica została otwarta. Większość uszkodzonych aut została już odwieziona na lawetach, najwięcej problemów było z ciężarówkami - ściągnięto więc specjalistyczny sprzęt.

Najwcześniej udało się uruchomić jeden pas obwodnicy – prowadzący od Tarnowa do Krakowa. Wypadek sprawił, że w całym Krakowie utworzyły się większe niż zwykle korki. Teraz policja wraz z prokuraturą analizują materiały zebrane bezpośrednio po wypadku i będą szukac winnego karambolu.