Ostro protestujemy przeciwko przetrzymywaniu polskich marynarzy - pisze polski MSZ w specjalnej nocie dyplomatycznej do władz Grecji. Chodzi o trzech polskich oficerów, kapitana i dwóch inżynierów, którzy od ponad pół roku nie mogą wrócić do polski. Uwięzieni są w greckim porcie Astakos.

W kwietniu grecka policja imigracyjna zabrała im paszporty. Według Greków na terenie portu nie ma przejścia granicznego. Na przeszkodzie stoją też ponoć przepisy traktatu z Schöngen.

Odmiennego zdania jest polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Po ustnych, jak się okazało nieskutecznych monitach, wysłano do Grecji oficjalną notę dyplomatyczną domagając się podjęcia zdecydowanych działań w celu uwolnienia marynarzy.

Na statku dowodzonym przez polskich marynarzy pojawiła się dziś grecka policja imigracyjna. Polacy zobaczyli swoje paszporty, ale wkrótce okazało się, że funkcjonariusze przyszli tylko sprawdzić, czy gdzieś nie uciekli.

Jesteśmy krańcowo wyczerpani psychicznie - powiedział dla radia RMF inżynier pokładowy statku Jacek Betiuk. Zamierzamy zorganizować manifestację przed budynkiem policji. Nic innego nam nie zostało - dodaje.

Po wysłaniu noty dyplomatycznej nie czekamy na odpowiedź Grecji, ale na konkretne działania - mówi z kolei Bogusław Majewski, rzecznik polskiego MSZ.

W podobnym tonie wypowiedział się ostatnio grecki rzecznik praw obywatelskich, który od władz swojego kraju domaga się uwolnienia polskich marynarzy. Niestety, jak na razie kończy się tylko na dyplomatycznych protestach.

Inny polscy marynarze od połowy września koczują na statku w porcie Pietropawłowsk na Kamczatce. 11 ludzi pozbawionych jest ogrzewania i energii elektrycznej.

Armator statku, Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich Odra w Świnoujściu od kilku miesięcy boryka się z problemami finansowymi i zarządca komisaryczny firmy zdecydował o sprzedaży statku. Jednak potencjalny nabywca nie kwapi się z jego zakupem.

Do momentu sfinalizowania transakcji 11 osobowa załoga musi zajmować się statkiem, remontować bieżące usterki i pilnować go.

"MT KOLIAT" cumuje na wschodzie Rosji już od początku roku i bezskutecznie czeka na nowego właściciela, tymczasem polscy marynarze zostali pozostawieni sami sobie.

Kontakt z marynarzami jest prawie niemożliwy. Szef jednego ze związków zawodowych w świnoujskiej Odrze Krzysztof Czerwiński kontaktuje się ze swoimi kolegami za pomocą poczty elektronicznej, dzięki uprzejmości mieszkającego na Kamczatce słowackiego księdza.

Niespełna dwa tygodnie temu na statku zabrakło paliwa zasilającego agregat prądotwórczy i marynarze znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Bez prądu między innymi nie można nic ugotować, nawet herbaty. Nie można podpiąć prądu kablem z lądu, gdyż… nie ma na to pieniędzy.

Poza tym są problemy z prowiantem. Rosjanie zapowiedzieli już, że nie dostarczą paliwa, ponieważ polski armator już dwa razy nie zapłacił.

Zarządca komisaryczny Odry nie znalazł czasu dla naszego reportera. Miejmy nadzieję, że taki zajęty jest udzielaniem pomocy marynarzom.

17:15