Prokuratura Okręgowa w Warszawie wydała list gończy za Arkadiuszem Łakatoszem, ps. "Hoss", uważanym za pomysłodawcę metody oszustw "na wnuczka". Stołeczny sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 49-latka na trzy miesiące, ale policjanci nie zastali go w piątek pod wskazanym adresem w Poznaniu. Z rozpoczęciem poszukiwań "Hossa" w miejscach innych niż miejsce zamieszkania musieli czekać na list gończy. Działania - jak zapewniła wielkopolska komenda - podjęli zaraz po decyzji ws. wystawienia tego dokumentu.

W piątek wielkopolska policja otrzymała z sądu w Warszawie nakaz doprowadzenia Arkadiusza Łakatosza do aresztu śledczego.

Policjanci starali się zrealizować polecenie sądu. Zjawili się pod adresem wskazanym w nakazie. Podejrzanego nie zastali, a członkowie rodziny nie wiedzą, gdzie on przebywa - przekazał po południu rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

Jak dodał, policjanci poinformowali o wszystkim sąd i prokuraturę i wskazali na konieczność wydania listu gończego za 49-latkiem.

Czekają na dalsze dyspozycje, bo nakaz doprowadzenia jest czynnością jednorazową - wyjaśniał.

Z nieoficjalnych informacji reportera RMF FM Adama Górczewskiego wynikało jednak, że już wtedy wielkopolscy policjanci - którzy mają na swym koncie długą listę sukcesów poszukiwawczych - mieli pewne tropy, z których podjęciem czekali tylko na wydanie listu gończego za "Hossem" - bo że mężczyzna może chcieć zniknąć, wiadomo było już od momentu, kiedy stołeczny sąd rejonowy odrzucił wniosek prokuratury o tymczasowy areszt.

Późnym popołudniem decyzja ws. listu gończego zapadła, a Andrzej Borowiak poinformował: Mamy list gończy, rozpoczynamy poszukiwania.

Rzecznik nie chciał ujawnić, jakie działania i w jakiej skali zostaną podjęte. Nie informujemy o tym. Przekażemy informację o zatrzymaniu, gdy nastąpi - zapewnił jedynie.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: 

Nieoficjalnie: Grupa "Hossa" mogła liczyć nawet 300 ludzi. Na szczycie: jego rodzina >>>>

Zarzuty: 4 oszustwa metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln złotych

Arkadiusz Łakatosz został zatrzymany na początku lutego na warszawskiej Woli.

Według śledczych, 49-latek jest pomysłodawcą jednej z najpopularniejszych metod oszustw: "na wnuczka" i liderem jednej z największych i najprężniej działających grup zajmujących się tym procederem. Członkowie grupy - jak wynika ze śledztwa - mają na swoich kontach wielomilionowe wyłudzenia: średnio, przy jednorazowych oszustwach, były to kwoty sięgające 40-50 tysięcy euro.

"Hoss" usłyszał zarzuty popełnienia, w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, czterech oszustw metodą "na wnuczka" na łączną kwotę ponad 1,4 mln złotych.

Mimo nakazu sądu nie stawiał się na komendzie

Prokuratura złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie go, ale warszawski sąd rejonowy wniosek ten odrzucił. Zamiast aresztu orzekł poręczenie majątkowe w wysokości 300 tys. złotych, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa na komendzie pięć razy w tygodniu i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.

Na początku tego tygodnia policja z Poznania, gdzie mieszka "Hoss", poinformowała, że podejrzany łamie postanowienie sądu: na komisariacie stawił się zaledwie raz. Obrońca Arkadiusza Łakatosza, mec. Aleksander Kowzan, mówił wówczas, że jego klient nie stawia się na komisariacie ze względu na stan zdrowia.

W czwartek warszawski sąd okręgowy przychylił się do zażalenia prokuratury na niearesztowanie "Hossa". Decyzja ta jest nieprawomocna, ale - jak podała rzeczniczka tego sądu sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak - wykonalna. Obrona Łakatosza zapowiedziała złożenie zażalenia na to postanowienie.

Decydując o tymczasowym areszcie dla "Hossa" stołeczny sąd okręgowy ocenił, że zebrane dotychczas dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo sprawstwa zarzuconych podejrzanemu czynów. Uznał również, że zachodzą wszystkie procesowe przesłanki uzasadniające areszt: obawa mataczenia i obawa ucieczki lub ukrywania się.

Sędzia Leszczyńska-Furtak podała ponadto, że sąd, decydując o areszcie, podkreślał, że Łakatosz nie ma w Polsce stałego miejsca zamieszkania i był już wcześniej poszukiwany listem gończym. Zaznaczyła, że istotne jest również to, że mężczyzna łamie postanowienie sądu rejonowego, który nakazał mu stawiać się na komendzie pięć razy w tygodniu.

(e)