"Iran nigdy nie wygrał wojny, ale nigdy nie przegrał negocjacji" - ogłosił na Twitterze prezydent USA Donald Trump w pierwszej publicznej wypowiedzi po śmierci w amerykańskim ataku rakietowym Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnych oddziałów Al-Kuds, stanowiących siły ekspedycyjne irańskich Strażników Rewolucji. Jeden z najbardziej wpływowych na Bliskim Wschodzie ludzi oraz jeden z dowódców irackiej milicji Abu Mahdi al-Muhandis zostali zabici w czwartek późnym wieczorem w Bagdadzie w ostrzale rakietowym sił USA. Według różnych źródeł, ataku dokonano z użyciem śmigłowców bojowych lub dronów.

Kilkadziesiąt minut później Trump opublikował kolejną wiadomość.

"Gen. Kasem Sulejmani w ciągu długiego okresu czasu zabił albo ciężko ranił tysiące Amerykanów i planował zabić wielu kolejnych... ale został dopadnięty! Był bezpośrednio i pośrednio odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, w tym PROTESTUJĄCYCH zabitych ostatnio w samym Iranie" - podkreślił amerykański przywódca.

"Iran nie będzie nigdy w stanie tego przyznać, ale Sulejmaniego równocześnie nienawidzono i obawiano się w jego własnym kraju. Irańczycy nie są ani w przybliżeniu tak zasmuceni, jak to będą próbowali przedstawić światu zewnętrznemu ich przywódcy" - stwierdził.

Ocenił również, że Kasem Sulejmani "powinien być usunięty wiele lat temu!".

Wcześniej, tuż po ujawnieniu informacji o śmierci irańskiego generała, Donald Trump opublikował na Twitterze jedynie grafikę z amerykańską flagą.

Associated Press podkreśla, że śmierć Sulejmaniego i al-Muhandisa może okazać się punktem zwrotnym w sytuacji na Bliskim Wschodzie i bez wątpienia spotka się ostrym odwetem ze strony Iranu i sił popieranych przez niego przeciwko interesom amerykańskim i izraelskim.

Prezydent Iranu Hasan Rowhani zapowiedział już, że Stany Zjednoczone czeka za zabicie Sulejmaniego "miażdżąca zemsta" Iranu.

"Bez cienia wątpliwości Iran i inne kraje w tym regionie dążące do wolności zemszczą się (na USA)" - ogłosił Rowhani w oświadczeniu.

Irański minister obrony Amir Hatami ostrzegł zaś, że "retorsje dosięgną wszystkich odpowiedzialnych" za śmierć dowódcy Al-Kuds.

Odwet za atak na ambasadę USA w Bagdadzie

Elitarne oddziały Al-Kuds, których dowódcą był Sulejmani, to specjalna jednostka irańskiej Gwardii Rewolucyjnej stworzona do walki i prowadzenia działań wywiadowczych oraz dywersji poza granicami Iranu i propagowania islamskiej rewolucji.

Teheran wspiera w regionie m.in. szyickie milicje irackie, libański ruch Hezbollah i iracki Kataib Hezbollah, zbrojne organizacje palestyńskie i szyickie milicje Huti w Jemenie.

Abu Mahdi al-Muhandis był natomiast założycielem i byłym przywódcą milicji Kataib Hezbollah.

Właśnie bazy Kataibu bombardowali z powietrza Amerykanie w odwecie za śmierć w ataku rakietowym jednego ze swoich kontraktorów, a w odpowiedzi proirańskie milicje zaatakowały ambasadę USA w Bagdadzie.

W reakcji na to wydarzenie Amerykanie dokonali w czwartek wieczorem ostrzału rakietowego, w którym zginęło w sumie 8 ludzi - wśród nich Kasem Sulejmani i Abu Mahdi al-Muhandis - a 9 zostało rannych.

Wiadomo, że polecenie zabicia Sulejmaniego wydał Donald Trump.