CIA przeprowadziła symulację internetowej wojny. Taki atak – wg ekspertów – staje się coraz bardziej realny i nieunikniony; nie wymaga ani armii, ani nawet zamachowców-samobójców, wystarczą zdolni hakerzy.

Międzynarodowa koalicja terrorystyczna, w tym hakerzy antyglobaliści, atakuje Internet i serwery amerykańskich instytucji – to główne założenie supertajnej operacji amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej „Cichy horyzont”. Z przecieków wiadomo jednak, że planiści puścili wodze fantazji, a najbardziej niebezpiecznie było, gdy sytuacja wydawała się już opanowana.

Służby wywiadowcze więziły sobie do serca gorzką lekcję z 11 września, kiedy okazało się, że największą ich słabością był właśnie brak wyobraźni.

Wg specjalistów zmasowany cyberatak, określany jako cyfrowe Perl Harbor, mógłby być co najmniej tak niebezpieczny jak ataki na Nowy Jork i Pentagon w 2001 roku. Wystarczy tylko pomyśleć - elektrownie jądrowe, instalacje wojskowe, systemy kontroli lotów itd. - to wszystko kontrolowane jest przez komputery.