Amerykańskie samoloty wznowiły bombardowania głównej twierdzy Talibów - Kandaharu na południu kraju. Według doniesień, doszło tam do eksplozji magazynu amunicji. Z kolei w rejonie lotniska słychać było co najmniej trzydzieści potężnych wybuchów. W rejon konfliktu swoich agentów wysyła CIA.

Kierownictwo agencji, dysponujące teraz praktycznie nieograniczonym budżetem chce naprawić błąd jakim było zwinięcie siatki wywiadowczej po zakończeniu wojny radziecko-afgańskiej, Dziennik „The Los Angeles Times” twierdzi, że prawdziwa fala oficerów wywiadu, analityków - niektórych odwołano z emerytury – wyrusza do placówek na terenie Pakistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu i innych krajów regionu. W latach 1989 – 98 znaczenie tych krajów dla amerykańskich interesów osłabło i dlatego zainteresowanie wywiadu było małe. Trzy lata temu, w związku z akcją polowania na Osamę bin Ladena sytuacja uległa zmianie, ale nie zaowocowało to stworzeniem siatki wewnątrz struktur Talibów czy al-Qaedy.

Teraz zaoferowano nagrodę nie tylko za informacje o miejscu pobytu Saudyjczyka, ale także za jego głowę. Polityka nie angażowania się w zabójstwa polityczne zagranicą przestała obowiązywać – plakaty z obietnicą nagrody za żywego lub martwego bin Ladena pojawiły się przy afgańskiej granicy. Agenci CIA mają też pozyskiwać do współpracy miejscowych. Ich orientacja w terenie i znajomość realiów kraju może mieć olbrzymie znaczenie dla spodziewanej akcji oddziałów komandosów. Na sukces współpracy z Sojuszem Północnym raczej się nie liczy.

foto US Navy

10:05