Hiszpański terroryzm kojarzy nam się przede wszystkim z bojówkarzami ETA. Organizacja ta ma na swoim koncie 900 ofiar. Do najbardziej krwawego zamachu doszło w Barcelonie w 1987 roku.

Do najkrwawszego w historii Hiszpanii zamachu doszło pod delikatesami Iper Cor. Bombę ukryto w garażu supermarketu. Eksplozja zabiła 24 osoby i raniła ponad 100. Wśród ofiar było kilkoro dzieci. Teraz o tragedii świadczy tylko tablica pamiątkowa. Dzisiaj ani tam, ani w centrum miasta nie widać zwiększonych patroli policyjnych. Nie oznacza to jednak, że Barcelona nie jest strzeżona. Jak zapewnił rzecznik hiszpańskiego MSW wszystko jest pod kontrolą. W stolicy Katalonii działa kilka brygad antyterrorystycznych. Jedna zajmuje się ETA inna GRAPO, jeszcze inna terroryzmem islamskim. Właśnie w Barcelonie cztery lata temu aresztowano pięciu członków algierskiej organizacji zbrojnej GIA.

Także w Paryżu sześć lat temu zaczęła się fala zamachów przeprowadzanych przez islamskich fundamentalistów. Wszystko zaczęło się przy samym wejściu do stacji metra Saint Michael. Wybuchła tam bomba, która zabiła 8 osób, a ponad 150 raniła. Na dźwięk nazwy tej stacji, niektórzy Paryżanie dostają ciągle dreszczy. To tam sześć lat temu islamscy terroryści dokonali najbardziej krwawego zamachu bombowego we Francji od czasów wojny algierskiej. Bomba domowej roboty składała się m.in. z butli gazowej i rozpryskujących się na wszystkie strony gwoździ. Wtedy było tam pełno dymu, krwi i karetek pogotowia. Teraz jest oczywiście dosyć spokojnie chociaż tarasy najbliższych kawiarni są dziwnie puste. Nie zapominajmy, że według ostatnich sondaży aż trzy czwarte Francuzów znowu obawia się zamachów islamskich terrorystów nad Sekwaną. Po ulicach ciągle chodzą wojskowe patrole, a wszędzie poniewierają się sterty śmieci, bo ze względu na bezpieczeństwo kosze zostały zdemontowane, żeby nie można było umieścić w nich bomby.

15:40