Tysiące turystów, którzy spędzają długi weekend w Tatrach, zostało pozbawionych możliwości szybkiego ratunku. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe dziś rano wycofało oba stacjonujące w Zakopanem śmigłowce ratownicze. Teraz dotarcie z pomocą do rannych w górach turystów zamiast kilku minut zabierze ratownikom niemal godzinę.

Jeden ze stacjonujących jeszcze dziś rano śmigłowców, toprowski Sokół, z godnie z wcześniejszymi ustaleniami poleciał do Krakowa w związku z rozpoczynającą się wizytą papieża. Druga maszyna, śmigłowiec Mi-2, odleciała z powodu niedawno wymyślonego przepisu, który mówi, że na pokładzie musi być ratownik medyczny.

Przepis obowiązuje od lipca. Wcześniej przez 30 lat wystarczali ratownicy górscy. Pikanterii zdarzeniu dodaje fakt, że w przypadku lotu ratunkowego w Tatry, ratownik medyczny LPR-u pozostałby i tak na płycie lotniska, ponieważ przy lotach w góry słabego Mi-2 na pokład zabiera się jedynie niezbędne osoby.

Pech chciał, że kilka godzin po odlocie śmigłowców w trudnym terenie niedaleko Zakopanego wydarzył się poważny wypadek drogowy. Karetka jechała na miejsce 15 minut, tyle samo z powrotem. Poszkodowane 10-letnie dziecko mogło być przewiezione przez śmigłowiec do szpitala w ciągu 10-12 minut.

foto Archiwum RMF

15:45