Poznański Plac Wolności ma się stać przykrywką dla podziemnego parkingu na ponad 500 miejsc. Dwa tygodnie temu ogrodzono teren, ale prac budowlanych nie rozpoczęto. Inwestor czeka na rozpatrzenie skargi jednej z firm mieszczących się przy placu.

Skarżącej firmie sam parking przeszkadzać nie będzie: Powstanie parkingu jest korzystne dla miasta. Oczywiście byłoby dużo korzystniejsze, gdyby miasto nie zobowiązało się do likwidacji niemalże podobnej ilości miejsc, jaka powstanie pod spodem. Zlikwidowanych zostanie 430 miejsc u góry - mówi przedstawiciel firmy, Andrzej Twardowski.

W sporze nie chodzi jednak o pieniądze miasta: Kwestionujemy nie powstanie parkingu, tylko sposób w jaki się to odbywa. Główna wątpliwość - nie tylko zresztą firmy i Twardowskiego, bo i kilkunastu innych przy Placu Wolności – od początku dotyczyła tego jak budowa wpłynie na tereny i wody gruntowe wokół.

Specjalista, który na zlecenie miasta oceniał ten wpływ, na spotkanie z zainteresowanymi jednak nie dotarł jednak i wątpliwości nie rozwiał. Stąd też skarga. NSA może ją rozpatrywać nawet dwa lata więc: Lepiej nie przystępować do rozbiórki placu, ponieważ kłopotliwe byłoby wrócenie go na ten czas do stanu pierwotnego - mówi Maciej Modorowski przedstawiciel inwestora. Jak zapewnia jednak, jeśli skarga zostanie w ciągu kilku tygodni odrzucona na poziomie sądu w Poznaniu to zgodnie z planem w sierpniu przyszłego roku, pod Placem Wolności zaparkują pierwsze samochody.