"Podczas gdy Bułgaria, najbiedniejszy kraj Unii Europejskiej, przygotowuje się do przystąpienia do strefy euro, członkostwem w eurolandzie w ogóle nie jest zainteresowana Polska, która odniosła wielki sukces gospodarczy w Europie" - napisał w środę portal Politico. Komisja Europejska poinformowała dzisiaj, że Bułgaria spełniła wymagane kryteria i może przystąpić do strefy euro 1 stycznia 2026 r.

Bułgaria wkrótce zostanie 21. krajem członkowskim UE, w którym obowiązuje wspólna waluta. Najbiedniejszy kraj Unii Europejskiej spełnił wymagane kryteria, dlatego od przyszłego roku lewy zastąpi euro.

Serwis Politico, pisząc o tej decyzji KE, zauważa, że "wybór eurosceptycznego populisty na prezydenta Polski" oznacza, że kraj, "który odniósł wielki sukces gospodarczy w Europie, będzie wykazywać jeszcze mniejsze zainteresowanie wprowadzeniem wspólnej waluty".

"Mimo wewnętrznych podziałów politycznych Bułgaria od dawna pozostawała zaangażowana w przyjęcie wspólnej waluty" - czytamy w artykule Politico. Sofiia związała swoją przyszłość z euro już w 1999 roku, zabiegała też o spełnienie rygorystycznych kryteriów ekonomicznych, aby zostać członkiem strefy euro - dodało Politico.

Tymczasem Polska, którą - jak podkreśla portal - wszyscy powitaliby w eurolandzie z zadowoleniem, nie wydaje się w ogóle tym zainteresowana.

"Po nieznacznym zwycięstwie prawicowego nacjonalisty Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich w niedzielę perspektywa dołączenia Polski do tego klubu w najbliższym czasie wydaje się jeszcze bardziej odległa" - czytamy w "Politico".

Według serwisu, Polska nie zmieniła zdania w sprawie przyjęcia euro, nawet gdy w 2023 r. do władzy w kraju powrócił proeuropejski rząd Donalda Tuska, kończąc ośmioletnie rządy eurosceptycznej Zjednoczonej Prawicy.

"Z Nawrockim jako prezydentem ta perspektywa jest jeszcze bardziej nikła" - zauważył portal.

Politico zwraca uwagę, że Nawrocki wprost ogłosił w czasie kampanii wyborczej, iż jest "przeciwny wyeliminowaniu polskiej waluty".