Niektórzy członkowie SLD apelują, by "premier nie był już tak obowiązkowy". Także Leszek Miller – jak się wydaje – chciałby przynajmniej na jakiś czas pozbyć się części ciążących na nim obowiązków.

Po pierwsze, na kilka tygodni odsunąłby się od formalnego kierowania rządem, a jego zastępcą zostałby któryś z wicepremierów: albo Marek Pol, albo - co bardziej prawdopodobne – Jerzy Hausner.

Leszek Miller planuje też rewolucję partyjno-klubową. Co prawda oficjalnie to on pozostałby szefem SLD, ale faktyczne kierowanie partią powierzono by któremuś z jego zastępców. To on wówczas zamieniłby Jerzego Jaskiernię na fotelu szefa klubu parlamentarnego SLD i w ten sposób scentralizowałby dużą część władzy nad lewicą.

Kim byłby ten szczęśliwiec - tego nie wiadomo. W grę wchodzi Józef Oleksy, Andrzej Celiński albo Krzysztof Janik. Ten ostatni byłby dla premiera rozwiązaniem najbezpieczniejszym. Być może lada chwila dowiemy się, że Janik przestaje być szefem MSWiA. Na razie to informacje nieoficjalne. Wszystko stanie się jasne po godz. 16, kiedy rozpocznie się konferencja prasowa szefa rządu.

15:15