Na San Escobar będziemy jeździć bez wizy, tramwajem - żartował w Porannej rozmowie RMF FM szef MSZ Witold Waszczykowski. "Wczoraj na przyjęciu u prezydenta z posłami PiS zakładaliśmy, że trzeba stworzyć grupę parlamentarną polsko-escobarską" - dodawał gość Roberta Mazurka.

Niedługo będziemy tworzyć grupę przyjaźni polsko-escobarskiej - komentował swoją wpadkę językową Witold Waszczykowski.

Żartował, że będzie rozmawiał z ministrami następnych państw, które mogą jeszcze w przyszłości zaistnieć. Zapewniam pana, że jak taka wyspa zostanie odkryta gdzieś na świecie, to będę pierwszym, który będzie domagał się, żeby taką nazwę przyjąć (San Escobar - przyp. red.) - zapowiadał.

Polityk zadeklarował również, że będzie chciał, by najwyższy szczyt takiej wyspy nazywał się Mount Mazurek. To na cześć Roberta Mazurka, który liczy na to, że zostanie tam ambasadorem.

Śmieszy mnie, jak można z lapsusu językowego stworzyć taką piramidę bzdur, która przetacza się przez Twittera - podsumował Waszczykowski.

Od kilku dni nieistniejące państwo San Escobar robi prawdziwą karierę - nie tylko w polskim internecie, ale także w zagranicznych mediach. Na początku tygodnia Witold Waszczykowski poinformował, że spotkał się z ministrem kraju o takiej nazwie San Escobar. Choć państwo takie nie istnieje, to po tej wypowiedzi na Twitterze pojawił się profil… Demokratycznej Republiki San Escobar. Jej bliskim sojusznikiem jest - oczywiście - Polska.

Sam Waszczykowski tłumaczył później, że miał na myśli państwo St. Kitts i Nevis, znane także jako San Cristóbal y Nieves.

(mpw)