Warszawskie Centrum Zdrowia Dziecka w końcu dostało od NFZ pieniądze za nadwykonania. To jednak mniej niż połowa kwoty, jakiej domagał się szpital. Teraz jednostka staje przed kolejnym problemem: czeka na opinię resortu zdrowia w sprawie wdrożenia planu ratunkowego.

Narodowy Fundusz Zdrowia wypłacił warszawskiemu Centrum Zdrowia Dziecka 5,5 mln złotych. Zdaniem Funduszu, reszta - czyli 6,5 mln - zwyczajnie nie należy się szpitalowi. To jednak nie jedyny problem placówki: jej władze czekają teraz na opinię Ministerstwa Zdrowia na temat dokumentu, który trafił do resortu w piątek. Przedstawia on program planu ratunkowego dla będącego w kiepskim położeniu finansowym szpitala.

Wiadomo już, że urzędnicy są wobec niego sceptyczni. Twierdzą, że sam plan to za mało, bo głównym problemem jest to, że placówka mija się ze swoją misją i wcale nie specjalizuje się w najbardziej skomplikowanych przypadkach - wykonuje ich raptem 14 procent. Reszta to - jak usłyszała reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska - tania "masówka", z której utrzymać się może powiatowy szpital, a nie wysokospecjalistyczna jednostka.

Centrum Zdrowia Dziecka nie zgadza się z zarzutami. Resort zdrowia czeka natomiast na opinię do planu ratunkowego autorstwa Banku Gospodarstwa Krajowego oraz Ministerstw: Finansów, Skarbu Państwa i Nauki. Od tych głosów zależała będzie zgoda na poręczenie taniego kredytu.

Centrum za dwa lata wyjdzie na prostą


O tym, że powstał plan ratunkowy dla Centrum Zdrowia Dziecka, informowaliśmy już w ubiegłym tygodniu. Zgodnie z założeniami programu, już za dwa lata Centrum Zdrowia Dziecka nie będzie przynosić strat. Koszty mają zostać ograniczone o 5 procent i nie będą przewyższać przychodów.

Największe oszczędności ma przynieść placówce nowe podejście do zakupów. Szef Centrum Zdrowia Dziecka chce namówić dyrektorów innych instytutów do wspólnych zakupów. Wtedy np. leki będzie można kupować taniej. Przetargi mają być "rozpakietowane". Teraz szpital kupuje łącznie np. nici i bandaże w różnych rozmiarach. Analizy pokazały jednak, że kupując oddzielnie np. nici różnych grubości lub bandaże różnych długości, można przyciągnąć dużo więcej oferentów, a w konsekwencji - zaopatrzyć szpital taniej.

Powstał też plan redukcji pensji i zatrudnienia. Zakłada redukcję 90 etatów i ma dać 6 milionów złotych oszczędności w dwa lata. Redukcje przewidziano głównie w pionie administracyjnym. To jednak nie zadowoli pewnie ministra zdrowia, który wskazywał na znaczny przerost zatrudnienia w placówce. W szpitalu dominują zaś głosy, że większych cięć w zatrudnieniu nie można tam robić, bo personel medyczny to największy kapitał placówki. Lekarze i pielęgniarki są nam potrzebni, jeśli mamy się rozwijać i wykonywać coraz więcej świadczeń - usłyszał w zeszłym tygodniu nasz reporter Mariusz Piekarski.

Długi sięgnęły 200 mln zł


Początkiem września dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka wysłał do premiera, ministra zdrowia, prezesa NFZ i parlamentu list, w którym apelował o pomoc finansową i ratowanie placówki, której zadłużenie sięgnęło 200 milionów złotych. Doszło już do sytuacji, że pracownicy po raz pierwszy otrzymali wynagrodzenia z kilkudniowym opóźnieniem.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz uznał, że powodem kłopotów CZD są przerost administracji i zbyt wysokie pensje. Polecił więc dyrektorowi placówki, by do 21 września przedstawił plan ratunkowy.