Sprawa Orlenu to przede wszystkim praca dla organów ścigania - mówi poseł PiS Zbigniew Wassermann. To są kontrakty, gdzie liczone są prowizje, kontrakty, które dawały po części dochód do Skarbu Państwa, ale teraz bardzo ważne do czyjej kieszeni te zyski będą wpływały.

Tomasz Skory: Najnowsze wiadomości w sprawie tego, czy kłamie premier Miller, czy minister Kaczmarek są takie, że istnieje notatka Urzędu Ochrony Państwa pozytywnie oceniająca kontrakt na dostawy ropy dla Orlenu, ten sam kontrakt, który wg premiera miał być szkodliwy dla Orelnu. Minister Kaczmarek wspominał o tym członkom komisji, kiedy był przesłuchiwany?

Zbigniew Wassermann: Minister Kaczmarek podczas posiedzenia komisji nie powoływał się na ten dokument, ale powoływał się na niego inny uczestnik – min. Siemiątkowski. Mówiliśmy o tym samym dokumencie, ale o różnej treści.

Tomasz Skory: Zdecydowanie o innej treści, bo wg Kaczmarka ten dokument jest pozytywny dla kontraktu proponowanego przez prezesa Orlenu Modrzejewskiego. Natomiast Siemiątkowski mówi, że przed tym ta notatka ostrzegała.

Zbigniew Wassermann: A więc dotykamy dowodu, który może mieć przełomowe znaczenie w weryfikowaniu, kto mówi prawdę. Tu bardzo łatwo zauważyć, że wśród ludzi, którzy uczestniczyli w tym samym zdarzeniu, ta prawda ma różne odcienie.

Tomasz Skory: Jeśli notatka, jak twierdzi min. Kaczmarek istnieje, wyraźnie potwierdzi i w takim kształcie, w jakim on ją opisuje, to potwierdzi, że premier Miller mówiący o alarmujących doniesieniach UOP-u i min. Siemiątkowski twierdzący, że wielokrotnie przed tym kontraktem ostrzegał – po prostu kłamią.

Zbigniew Wassermann: Tak i wtedy wrócimy do tej wersji, którą ja już w lutym w 2002 r. publicznie wygłosiłem, że mamy do czynienia z niesłychanym przypadkiem użycia organów wymiaru sprawiedliwości do celów o podłożu politycznym, do celów w których tle mogą kryć się pewne oczekiwania ekonomiczne. I to jest głęboko niepokojące, bo z takiej sytuacji, kiedy spotykają się ludzie mający władzę – premier i szefowie ważnych resortów – wynikają takie sprawy jak Kallasa, jak Lwa Rywina . Trzeba sobie z tego zdawać sprawę.

Tomasz Skory: Skoro już o użyciu organów państwa na razie wg stanu na teraz – pan wie, z czyjej inspiracji na czyj wniosek z takim dużym zadęciem zatrzymano prezesa Modrzejewskiego?

Zbigniew Wassermann: To byłoby bardzo słuszne pytanie po zakończeniu prac komisji, ale na tym etapie, na którym zakończyła ona prace w 2002 r., można mówić bez żadnych wątpliwości to była inspiracja służb specjalnych, które wywarły pewien wpływ na prokuraturę, bo bez jej formalnych decyzji te czynności nie mogły być przeprowadzone.

Tomasz Skory: Oficer UOP-u dezinformował prokuratora po to, aby uzyskać nakaz zatrzymania i doprowadzić do zatrzymania.

Zbigniew Wassermann: Taka teza nie jest do odrzucenia.

Tomasz Skory: Daje pan wiarę temu, co mówi Wiesław Kaczmarek, ten sam Wiesław Kaczmarek, który przez 2 lata milczał i nie mówił nic jakoś na ten temat.

Zbigniew Wassermann: Panie redaktorze, ja mam bardzo długie doświadczenie prokuratorskie – ja daję wiarę faktom, dowodom, zebranych w postępowaniu i po jego zakończeniu. Myślę jednak, że chociażby ten dokument jest kapitalnym dowodem weryfikującym. Jeśli co do istoty, co do tak ważnej przesłanki dokument potwierdzi, to, co mówi Kaczmarek – ja myślę, że sprawa jest oczywista.

Tomasz Skory: A czy pana nie zastanawia, dlaczego Kaczmarek mówi dopiero teraz? Ba, mówi dopiero dziś, bo jeszcze kilka dni temu na komisji no tym dokumencie to nie on wspominał. Nie taki obraz tej komisji mieliście wy członkowie.

Zbigniew Wassermann: Odpowiedź może być bardziej prosta, lub bardziej skomplikowana. Prosta jest taka, że przestał być członkiem jednolitego monolitu układu postkomunistycznego i w związku z tym doszło do rozłamu, a rozłamowcy zaczynają karać się za to, że tej jednolitości nie utrzymali. To jest jedna przesłanka, a druga przesłanka wynika z jego oświadczenia, że on po prostu nie chciał ponosić odpowiedzialności za fakty niewątpliwie bulwersujące, którymi starano się go obciążyć. I dlatego nawet próbował się kontaktować z Modrzejewskim, aby te sprawę wyjaśnić. Ten fakt został potwierdzony. Myślę, że jedna i druga ma tutaj znaczenie. Ale ta pierwsza jest chyba ważniejsza.

Tomasz Skory: A propos kontaktów z Modrzejewskim. Były szef Orlenu mówi, że jego usunięcia chciał i dawał to dość niedwuznacznie do zrozumienia Jan Kulczyk. Czy komisja przesłuchała Jana Kulczyka?

Zbigniew Wassermann: Zobaczymy, to jest fakt nieobojętny dla sprawy. To nawet trochę wykracza poza to, co robi komisja, ale jest niezwykle ważny dla kraju: że jeśli pan Kulczyk czegoś chce, to muszą ustąpić nawet ministrowie.

Tomasz Skory: Uzasadnia to nawet słowami – na każdego można znaleźć haka.

Zbigniew Wassermann: Oczywiście wysłuchać trzeba by było także Kulczyka, który zaprzecza przecież w oświadczeniu prasowym. Ale powtarzam, jeśli większość faktów, które wypowiada Kaczmarek, zostanie pozytywnie zweryfikowanych, to trzeba mu dać w pozostałych także.

Tomasz Skory: Cała sprawa rozgrywa się w przededniu decyzji Ministerstwa Skarbu o połączeniu Orelnu z węgierskim koncernem MOL, w wyniku czego Skarb Państwa miałby stracić wpływy w dość potężnej spółce. Orlen byłyby zarządzany przez ekipę obecną – ludzi SLD. Czy komisja ma jakiś sposób, aby powstrzymać tę ewentualną transakcję?

Zbigniew Wassermann: To jest przede wszystkim praca dla organów ścigania. Tutaj trzeba jednoznacznie stwierdzić, że mamy do czynienia z sytuacją, która narusza prawo, która powinna skutkować niedopuszczeniem – bo to nie w sferze politycznej – być może że debata sejmowa, która po sprawozdaniu będzie miała miejsce, pozwoli postawić wnioski, b. zdecydowane wnioski, odsuwające od funkcji osoby, które taką decyzję podjąć chciały. A to potwierdza jedno – tu chodzi o duże pieniądze, ogromne pieniądze. To są kontrakty miliardowe liczone w dolarach, to są kontrakty, w których liczone są prowizje. Ale to, co pan w tej chwili powiedział, to są kontrakty, które dawały po części dochód do Skarbu Państwa, a teraz bardzo ważne do czyjej kieszeni te zyski, z tych kontraktów będą wpływały.