Spotkanie Kulczyk-Ałganow to niewyobrażalna sprawa - mówi gość RMF Gromosław Czempiński. To powinno być konsultowane ze specsłużbami, a nie było – dodaje. Sądzę, że Kulczyk spotkanie konsultował natomiast z jakimiś politykami.

Konrad Piasecki: Najbogatszy Polak spotykający się z najsłynniejszym u nas agentem KGB, zarzuty łapówkarstwa dla ministra skarbu i inwigilacja tegoż przed służby specjalne – wszystko to pachnie scenariuszem taniego filmu sensacyjnego.

Gromosław Czempiński: Myślę, że nie takiego, bo mamy do czynienia z najbogatszym człowiekiem w Polsce. Wygląda na to, że dyskutowano o dużych pieniądzach.

Konrad Piasecki: Nawet gdyby to był film wysokobudżetowy, to wszystko nadal wydaje się małoprawdopodobne.

Gromosław Czempiński: Trudno sobie wyobrazić lepszych aktorów: jedno z najsłynniejszych nazwisk w Polsce i jedno z najsłynniejszych nazwisk po stronie rosyjskiej, znane także w Polsce. Gdybym nie usłyszał potwierdzenia tego z ust ministra Siemiątkowskiego, nie uwierzyłbym w to.

Konrad Piasecki: Czy pan na miejscu Jana Kulczyka spotykałby się z kimś takim jak Władimir Ałganow?

Gromosław Czempiński: Na pewno nie. Dla mnie jest to niewyobrażalna sprawa. Oczywiście, gdyby taka propozycja wyszła, na pewno konsultowałbym ją. Sądzę, że pan Kulczyk także ją konsultował.

Konrad Piasecki: Z panem?

Gromosław Czempiński: Ze mną nie, my rozstaliśmy się w 2002 roku. Uznaliśmy, że nie jest nam już po drodze. Pan Kulczyk szedł własną drogą. Co tu dużo mówić – odnosi sukcesy, więc sobie dobierał współpracowników według własnych kryteriów.

Konrad Piasecki: Ale od tego 2002 roku przestało mu dobrze iść.

Gromosław Czempiński: Być może wybrał sobie zbyt trudne tematy. Ale nie wyobrażam sobie, żeby pan dr Kulczyk podjął tego typu inicjatywę czy zgodził się na spotkanie z inicjatywy strony rosyjskiej bez konsultacji z kimkolwiek w Polsce. Wiedząc, kim jest Ałganow, powinien to skonsultować ze służbami specjalnymi.

Konrad Piasecki: Pańskim zdaniem, konsultował?

Gromosław Czempiński: Tego nie wiem.

Konrad Piasecki: Ale gdyby konsultował, to polskie służby specjalne mogły mu doradzić, żeby się spotykał?

Gromosław Czempiński: Patrząc na to, jak relacjonuje to minister Siemiątkowski, nie skonsultował się. Sądzę, że tylko zrelacjonował spotkanie. Relacja ministra Siemiątkowskiego wskazuje, że podjął jedyną słuszną drogę. Tak między nami mówiąc, wytypowanie przez Rosjan Ałganowa do rozmowy z Kulczykiem, postacią, znaną, szanowaną, o ogromnych kontaktach wśród polityków najwyższego szczebla w Polsce, wygląda na prowokację. Ałganow to człowiek najmniej akceptowany w Polsce.

Konrad Piasecki: Jeśli ktokolwiek miałby przekazywać do Polski jakiekolwiek informacje, to Ałganow byłby chyba ostatnią osobą, która powinna to robić?

Gromosław Czempiński: Jest to osoba najmniej wiarygodna i nie wyobrażam sobie, żeby zrobił to człowiek rozsądny, który o nim już słyszał.

Konrad Piasecki: W takim razie po co Kulczykowi i Rosjanom było to spotkanie?

Gromosław Czempiński: Ja sądzę, że Kulczyk jest typem człowieka, który musiał skonsultować to spotkanie, zdając sobie sprawę, z kim się spotyka. Uważam, że konsultował się z jakimiś politykami.

Konrad Piasecki: Z jakimi politykami?

Gromosław Czempiński: To jest pytanie do Kulczyka. Ja tego nie wiem.

Konrad Piasecki: Ale pan jest człowiekiem, który już go dobrze zna.

Gromosław Czempiński: Ale nie chciałbym spekulować, bo nie chcę być niesprawiedliwy. Zresztą moje słowa dużo ważą. Uważam, że w tej sprawie powinien się wypowiedzieć Kulczyk. Być może oświadczy, że z nikim tego nie konsultował, co świadczyłoby o jego niedojrzałości w tak bardzo newralgicznej sprawie.

Konrad Piasecki: A po co Rosjanom, Ałganowowi i rosyjskim koncernom doprowadzenie do spotkania Kulczyk-Ałganow?

Gromosław Czempiński: Z ich punktu widzenia to jest dalszy ciąg sprawy Olina. Ałganow, który jest oskarżany o nie wiadomo co, który praktycznie jest persona non grata, jest ścigany, w Polsce z sukcesem działał przeciwko jej obywatelom – mimo wszystko rozmawia z najbardziej wpływowym człowiekiem w Polsce.

Konrad Piasecki: Załóżmy taką sytuację przychodzi Jan Kulczyk dziś do pana, jako szefa specsłużb, i mówi: mam informację od Ałganowa, że Kaczmarek wziął razem z Gierejem 5 mln dol. łapówki. Coby pan z taką informacją zrobił?

Gromosław Czempiński: Oczywiście trzeba ją weryfikować, ale mając na uwadze to, z kim rozmawiałbym, miałbym wątpliwości co do tego, że jest to prawda.

Konrad Piasecki: Czyli to, że Ałganow - od razu osłabiłoby w panu podejrzenia?

Gromosław Czempiński: Tak. Uznałbym, że to wszystko jest część jakiejś gry. Może rewanż. I stąd musiałbym weryfikować – takie zadanie służb. Natomiast miałbym duże wątpliwości, co do tego, czy ta informację, którą bym posiadł, jest na tyle wiarygodna, że powinienem jej bezgranicznie wierzyć.

Konrad Piasecki: Powiedział pan element jakieś gry. Ale chyba służby specjalne nie posługują się takimi sentymentami, jak to, że chciałyby pokazać, że oto parę lat wcześniej miały rację, albo chciały teraz pokazać, że tryumfują. Gra służb to jest gra twardych interesów.

Gromosław Czempiński: Tak jest. I jednym z tych interesów jest, że ta sprawa „Olina” nigdy się nie zakończyła. Można powiedzieć, że przeważała polityka w tej sprawie. Trzeba pamiętać, że te służby są pamiętliwe, tam się nigdy nie odpuszcza. Czeka się tam 5 czy 10 lat. Nigdy się nie wybacza.