"Możemy się spodziewać bardzo ostrej reakcji ze strony Rosji, jeżeli dojdzie do zastosowania tego typu kroków. Natomiast jeżeli są możliwości prawne, to trzeba na to (atak na polskiego ambasadora w Petersburgu - przyp. RMF FM) odpowiedzieć" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Marek Magierowski, pytany o ewentualne wywłaszczenie rosyjskiej ambasady z terenów wokół Belwederu. Były ambasador Polski w Izraelu i USA zaznaczył, że takie kroki są "dosyć ekstremalne" Podkreślił, że w takiej sytuacji pojawiłoby się pytanie: "Czy my powinniśmy zniżać się do poziomu Rosji, która notorycznie łamie prawo międzynarodowe?".
Marek Magierowski atak na polskiego ambasadora w Rosji nazwał "aktem niedopuszczalnym". To oczywiście bardzo przykra historia, szczególnie zważywszy na to, co mnie swojego czasu spotkało w Izraelu. Ogromne wyrazy wsparcia dla Krzysztofa Krajewskiego, zresztą mojego dobrego przyjaciela, którego dobrze znam i którego uważam za jednego z najlepszych polskich dyplomatów, a niewątpliwie funkcjonującego i pracującego na jednym z najtrudniejszych odcinków frontu. To są akty niedopuszczalne. Widać wyraźnie, że doszło do prowokacji. Oczekiwano reakcji takiej czy innej ze strony Warszawy - tak Marek Magierowski komentował atak na polskiego ambasadora.
Dyplomaci polscy, ambasadorzy i urzędnicy na niższych stanowiskach, szczególnie dzisiaj, w obliczu wojny na Ukrainie i napiętej sytuacji globalnej, naprawdę pracują w bardzo trudnych warunkach. Takie wsparcie, nawet werbalne, jest niekiedy konieczne - mówił na antenie naszego internetowego radia.
Wskazał na dwa rodzaje możliwej reakcji na tę sytuację. Jedną z nich jest jakby reakcja oficjalna, formalna, polityczna i potępienie rzeczywiście tego typu operacji, nawet nie dowiemy się zapewne, na ile tego typu operacje są sterowane z góry z Kremla - podkreślił.
Piotr Salak zapytał gościa, czy wyobraża sobie, że prowokacje w Rosji nie są sterowane. Czasami tak się zdarza, rzeczywiście. Czasami mamy do czynienia z ludźmi, którzy naprawdę głęboko wierzą w słuszność wszystkich decyzji i polityki prowadzonej przez prezydenta Putina. I jakby autonomicznie i spontanicznie organizują tego typu protesty i tego typu szarpaniny - mówił gość RMF24. Zaznaczył, że "niekoniecznie wszystko to, co dzieje się w Rosji w tym kontekście musi być rzeczywiście wynikiem jakichś jasnych, jednoznacznych instrukcji płynących z Kremla".
Piotr Salak w rozmowie przypomniał, że Sejm będzie dziś głosował w sprawie uchwały dotyczącej wywłaszczenia rosyjskiej ambasady. To są kroki, powiedziałbym, dość ekstremalne (...). Możemy się spodziewać bardzo ostrej reakcji ze strony Rosji, jeżeli rzeczywiście dojdzie do takiej sytuacji, do zastosowania tego typu kroków. Natomiast jeżeli są takie możliwości prawne, to oczywiście trzeba na to odpowiedzieć. Czy nazwiemy to odwetem, czy nazwiemy to retorsjami, to już jest kwestia drugorzędna - uznał Magierowski.
Podkreślił, że jeżeli naruszylibyśmy w ten sposób prawo międzynarodowe, to pojawi się inne pytanie: Mianowicie, czy my powinniśmy się zniżać do poziomu Rosji, która notorycznie łamie prawo międzynarodowe?
Jeżeli my zaczniemy łamać prawo międzynarodowe w tym czy innym zakresie, mniejszym, węższym czy szerszym, to oczywiście damy powód ku temu, aby Rosja tego typu argumenty wykorzystywała w przyszłości. Zobaczcie, nas oskarżają o łamanie prawa międzynarodowego na Ukrainie czy gdziekolwiek indziej, a tymczasem sam Zachód robi dokładnie to samo. Więc o co wam chodzi? Więc tego typu argumenty mogą się w przyszłości pojawić - mówił. Magierowski ocenił, że granica między tym, co możemy zrobić, a co powinniśmy, jest "bardzo delikatna". Ale powtórzę po raz trzeci. Jeżeli prawo da nam takie narzędzia, daje nam takie narzędzia do ręki, to uważam, że te retorsje nie tylko w kontekście tego ataku na ambasadora Krajewskiego, tylko w ogóle zachowania Federacji Rosyjskiej, różnych decyzji, ale też deklaracji wrogich wobec Polski, ta replika nasza powinna być znacząca - stwierdził.
W rozmowie pojawił się też wątek celów jakie przyświecają Rosji dokonującej aktów dywersji w Europie. Magierowski zaznaczył, że Rosji nie opłaca się dokonać ataku na jeden z członów NATO, bo ugrzęzła na Ukrainie. Natomiast może nam oczywiście uprzykrzyć życie w sposób dość bolesny, codzienny właśnie tego typu działaniami hybrydowymi - podkreślił. Im bardziej będzie odsuwała w czasie tę możliwość potencjalną - której ja nie odrzucam - rzeczywiście ataku kinetycznego, fizycznego, militarnego choćby na terytorium Polski, to będzie intensyfikowała swoje działania hybrydowe, które są po pierwsze dużo tańsze, po drugie dużo trudniej jest je przypisać jednemu z aktorów - dodał.
Wskazał, że Rosja ma doświadczenia w tej kwestii sięgające zimnej wojny i Związku Sowieckiego. Więc będziemy mieli do czynienia z tego typu operacjami, z wykolejeniami pociągów, z paraliżem sieci energetycznej, z włączeniami różnych systemów komunikacyjnych, z podpaleniami. To jest oczywiście bardzo ponura perspektywa, ale niestety to jest perspektywa, do której musimy się wszyscy przyzwyczaić - mówił.
Piotr Salak zapytał swojego gościa o 28 punktowy plan pokojowy dla Ukrainy. To jest 28-punktowy plan Donalda Trumpa i Rosji, dlatego że wiele jego zapisów wskazuje na to, że zostały one zredagowane wprost w gabinecie Władimira Putina - zaznaczył były ambasador Polski w Izraelu.
Jeżeli rzeczywiście ten plan, który hula po mediach dzisiaj, jest prawdziwy, pytanie brzmi, skąd ten kontrolowany przeciek i jaki miałby być jego cel. Ale jeżeli rzeczywiście te punkty odpowiadają temu, co zostało w tym projekcie zawarte, no to mamy do czynienia z próbą zmuszenia Ukrainy do kapitulacji całkowitej - mówił.
Ja w to nie wierzę, oczywiście, ale gdyby prezydent Zełenski ten dokument zaakceptował, to mielibyśmy do czynienia z sytuacją, w której brutalna, zbrodnicza napaść zostałaby wynagrodzona, a ofiara tej napaści zostałaby upokorzona. I to tak w sposób dosłowny - podkreślił.
Zdaniem Magierowskiego Polska musi się układać i przekonywać prezydenta Trumpa jak wielkim zagrożeniem jest dla nas Rosja. Choć, jak zaznaczył, Trump chciałby pewnie usłyszeć, że w razie zagrożenia Polska poradzi sobie sama.
To jest dylemat, dlatego że z drugiej strony powinniśmy przekonywać Amerykanów, że powinni pozostawić na przykład liczbę amerykańskich żołnierzy na polskim terytorium na tym samym poziomie, jeśli jej przypadkiem nie zwiększą. Więc mamy do czynienia z pewnym rozdwojeniem jaźni, tak? Ale musimy jakoś manewrować między tymi dwoma argumentami - stwierdził.
Piotr Salak rozmawiał też ze swoim gościem o relacjach między polskim rządem a prezydentem. Zdaniem Marka Magierowskiego to, że prezydent Nawrocki stara się przedstawić swoją własną wizję polityki zagranicznej, nie jest niczym zdrożnym ani nienaturalnym.
Prezydent, głowa państwa, niezależnie od tego, czy nazywa się Nawrocki, Duda czy Komorowski, ma też swoje prerogatywy w tej dziedzinie. I byłoby dobrze, gdyby te prerogatywy zostały uznane przez obecną ekipę rządzącą i żeby doszło do współpracy - mówił.
Wydaje mi się, że to powinno być raczej zadanie premiera Tuska i premiera, i wicepremiera Sikorskiego, żeby wyciągnąć rękę i żeby się z prezydentem Nawrockim, mówiąc kolokwialnie, dogadać - zaznaczył.


