"Ta tragedia w karwińskiej kopalni będzie jedną z większych tragedii w górnictwie czeskim i polskim" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM były minister gospodarki i specjalista ds. górnictwa, Janusz Steinhoff. "W roku 2005 doświadczyliśmy podobnej tragedii. Na kopalni "Halemba" zginęło wtedy 23 górników" - dodał.

Górnictwo ma to do siebie, że jest to kontakt z siłami natury. Nie wszystko można powiedzieć. Wypadków jest coraz mniej, dlatego że następuje ewolucja techniki stosowanej w górnictwie - ocenił Steinhoff. Teoretycznie jest bezpieczniej. Trzeba pamiętać o tym, że wydobycie węgla odbywa się - i w Polsce, i w Czechach - w coraz trudniejszych warunkach górniczo-geologicznych. Schodzimy coraz niżej. Mamy do czynienia praktycznie w Polsce na wszystkich kopalniach z zagrożeniami tąpaniami albo zagrożeniami metanowymi - tłumaczył.

Trudno wyobrazić sobie, żebyśmy w ciągu najbliższych 10 lat zrezygnowali z węgla. Czy to będzie główny nośnik energii w przyszłości? Myślę, że nie. Górnictwo się w Polsce kurczy - przekonywał gość Roberta Mazurka.  


Jak byłem prezesem Wyższego Urzędu Górniczego to miałem powiedzenie - na ołtarzu bezpieczeństwa trzeba czasem położyć i ekonomie i gospodarkę złożem - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff. Nasz gość zwrócił uwagę, że kiedyś prezes Wyższego Urzędu Górniczego był bardziej niezależny i podlegał tylko premierowi, co pozwalało mu swobodniej wchodzić w konflikt z innymi podmiotami administracji publicznej w dbaniu o interes i bezpieczeństwo górników. Trzeba zrobić wszystko, żeby tych wypadków było jak najmniej - dodał Steinhoff. 



Robert Mazurek: Czy tego typu tragedie, jak ta w Czechach, grożą nam w Polsce?

Janusz Steinhoff: Niestety, górnictwo ma to do siebie, że jest to kontakt z siłami natury. Nie wszystko można przewidzieć. Tych wypadków jest coraz mniej, dlatego że następuje ewolucja techniki stosowanej w górnictwie. To jest nieporównywalne z tym, co było 20, 50, czy 100 lat temu.

Ale jak jest ewolucja techniki, to teoretycznie powinno być bezpieczniej.

I teoretycznie jest bezpieczniej. Trzeba pamiętać o tym, że wydobycie węgla odbywa się w Polsce i w Czechach w coraz trudniejszych warunkach górniczo-geologicznych. Schodzimy coraz niżej. Mamy do czynienia praktycznie w Polsce na wszystkich kopalniach z zagrożeniami, tąpaniami albo zagrożeniami metanowymi. Kopalnia czeska, ta w Karwinie, była kopalnią metanową.


Metan to jest ten bardzo niebezpieczny gaz, który także utrudnia prowadzenie akcji ratunkowych.

Przede wszystkim metan, jeśli znajdzie się w stężeniu w tak zwanym trójkącie wybuchowości od 5 do 15 proc. ma niestety potężną energię niszczącą. Prawdopodobnie nastąpił tam wybuch metanu. Zginęło 13 górników.

Tak, słyszymy w tej chwili, 13 górników. Było 23 górników pracujących pod ziemią. Panie premierze, jak wyglądają akcje ratunkowe w tej, na tym etapie? Najpierw musimy się dowiedzieć, gdzie są górnicy, a później co? Odgruzowywanie?

Tak jest. Najczęściej to się wiąże z zawałem wyrobisk.

Zawał wyrobisk, czyli tunele zostają zasypane.

Inaczej mówiąc trzeba się dostać do rejonu, gdzie nastąpił wybuch, ponieważ siła wybuchu niszczy część wyrobisk podziemnych. Tam jest gmatwanina stali, skał stropowych itd. To trzeba wszystko przebrać, żeby się dostać do górników.

Jeżeli tam jest dramatyczne stężenie metanu, to mówiąc wprost, trudno jest im przeżyć?

Tu nie chodzi o przeżycie. Najczęściej ci górnicy są poparzeni w efekcie tego zapłonu metanu. Najbardziej niebezpieczne dla życia są poparzenia wewnętrzne płuc. Ja pamiętam górników z polskich kopalń, którzy doświadczyli tej wielkiej tragedii wybuchu metanu, oni umierali na 2-3 dniach z szpitalach w efekcie wewnętrznych oparzeń płuc. To są bardzo niebezpieczne następstwa. 

Nie umierali, dlatego że zostali przysypani, tylko z poparzenia.

Ta tragedia w karwińskiej kopalni będzie jedną z większych tragedii w górnictwie czeski i polskim. Chociaż przypominam, że w roku 2005 myśmy doświadczyli podobnej tragedii na kopalni Halemba. Zginęło wtedy 23 górników. 

To są największe tragedie w górnictwie, które mają miejsce. Panie premierze, dla wielu z naszych słuchaczy nowością jest to, że polscy górnicy fedrują - jak się mówi na Śląsku - w Czechach. Część z nich wyjechała po pańskich reformach...

Muszę powiedzieć tak: ten przepływ był zawsze, przecież karwińskie kopalnie fedrują w części czeskiej Śląska Cieszyńskiego.

To jest niemal na granicy.

Tam nie ma żadnych granic w tej chwili, żadnych barier. Bardzo często ludziom mieszkającym w nadgranicznych okolicach jest po prostu bliżej.  Polakom do kopalń czeskich jest bliżej niż do kopalń polskich, dlatego oni podejmują tam prace. Z tego co wiem, apanaże górników w Czechach są  trochę wyższe niż w Polsce.


Choć słyszymy, że poziom bezpieczeństwa w tych kopalniach nie jest najwyższy.

Z tego nie wiem, biorąc pod uwagę wskaźniki wypadkowości, to on nie jest zły, zbliżony do naszego. Natomiast u nas ten problem bezpieczeństwa  jest szczególnie nadzorowany.

W takich sytuacjach rodzi się pytanie - co dalej? Czy mamy pozamykać wszystkie kopalnie, bo giną ludzie? Prezydent Duda na szczycie klimatycznym w Katowicach mówił, że węgiel jest naszym strategicznym surowcem i mamy zapasy na 200 lat i trudno całkowicie rezygnować z surowca, dzięki któremu mamy niezależność energetyczną.

Podzielam opinię, że trudno wyobrazić sobie, żebyśmy w ciągu najbliższych 10 lat zrezygnowali z węgla. Natomiast, czy to będzie główny nośnik energii w przyszłości? Myślę, że nie. Górnictwo się w Polsce kurczy.

To ja powiem panu, że PiS wygrał wybory w 2015 roku idąc z programem, w którym było napisane, że maksymalnie efektywne wykorzystywanie węgla jako podstawowego polskiego surowca energetycznego jest naszym postulatem. Podstawowy surowiec energetyczny.

Każda działalność gospodarcza musi być oparta na ekonomii. Nie można zaklinać rzeczywistości. Trzeba mieć świadomość, że polskie kopalnie w niektórych obszarach kończą wydobycie, bo kończą się zasoby.

Bo się nie opłaca. 

Albo koszty wydobycia węgla są dużo wyższe niż w konkurencji, czyli niż by wynikało kosztów importu tego węgla.

Panie premierze, ja to rozumiem, ale z drugiej strony teraz wszyscy dyskutują o cenach prądu. Gdybyśmy przestali wykorzystywać węgiel do produkcji prądu, ceny byłyby jeszcze większe w tej chwili.

Polska powinna dywersyfikować nośniki energii w elektroenergetyce, czyli nie powinniśmy opierać się na jednym nośniku, bo trzeba mieć świadomość konsekwencji pakietu klimatyczno - energetycznego, który wprowadziła UE. Trzeba mieć świadomość, jakie są koszty emisji CO2. Czyli inaczej mówiąc, trzeba rozwijać odnawialne źródła energii. 

To niech pan odpowie na jedno pytanie, czy Robert Biedroń ma rację postulując zamknięcie wszystkich polskich kopalni do 2035 roku, czyli w ciągu 16 lat? 

Nie ma racji, bo po pierwsze to musi wynikać z ekonomii. Jeżeli będzie się opłacało wydobywanie węgla w polskich kopalniach i będzie się opłacało spalanie tego węgla, oczywiście przy ponoszeniu wszystkich kosztów środowiskowych w polskich elektrowniach, to węgiel będzie wydobywany. Trudno jest wyobrazić sobie zadekretowanie w oderwaniu od ekonomii, a jest jeszcze problem bezpieczeństwa energetycznego.