"Cieszę się, że wojsk amerykańskich jest coraz więcej" – tak były minister obrony narodowej mówi o sobotnim powitaniu w Polsce żołnierzy amerykańskich, którzy przyjechali do naszego kraju w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Tomasz Siemoniak, który nie został zaproszony na uroczystości, podkreśla, że obecność armii USA w Polsce leży w interesie naszego kraju. "Niepodległa Polska zaprasza sojuszników – to nasz wybór, bardzo rozsądny" – w ten sposób w Porannej rozmowie w RMF FM wiceszef PO komentował protesty przeciwko obecności amerykańskich wojsk w Polsce.

Robert Mazurek: Dzień dobry, moim i Państwa gościem jest wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak.

Tomasz Siemoniak: Dzień dobry panu, dzień dobry Państwu.

Były minister obrony. Wspominam, bo chciałbym spytać, czy nie żal panu, że nie zaproszono pana do Żagania na uroczystość powitania wojsk amerykańskich w Polsce?

Cieszę się z tego, że Amerykanów jest coraz więcej. Ćwiczą w Polsce rotacyjnie od 2014 roku, budują tarczę w Redzikowie, która będzie gotowa w 2018 roku. Są od blisko 5 lat w Łasku. Nie mam tutaj żadnego żalu. Uważam, że ważny jest cel, ważny jest fakt. Natomiast takie nadmierne ceremonie trochę się nie mieszczą w moim poczuciu tego, jak powinno się do tego podchodzić.

Ale to chyba nie tylko Polacy tak się cieszą. Widziałem transparenty w Czechach: „Witamy, spóźniliście się o 70 lat”.

To zgryźliwe transparenty. Nie będą stacjonować, nie będą ćwiczyć w Czechach, poza wyznaczonymi terminami ćwiczeń. Nasza sytuacja jest jednak inna i lepsza. Dobrze, że są. Walczmy o więcej. Czekamy na nowy szczyt NATO. To jest obecność póki co symboliczna. Najważniejsze jest polityczne zaangażowanie Stanów Zjednoczonych. Nowy prezydent już u bram.

Panie ministrze, pan mówi właśnie: dobrze, że są, jednocześnie Amerykanów powitały również demonstracje KOD-u, a także demonstracje antyamerykańskie w Warszawie i innych miastach. Nieduże, ale jednak. Przeciwne obecności wojsk.

Wydaje mi się, że tutaj jest duża zgoda polskiej opinii publicznej, że Amerykanie czy w ogóle sojusznicy z NATO powinni się angażować w Polsce i w Europie Wschodniej. Również na trasie przejazdu w Niemczech widziałem jakieś transparenty. Tak to jest, że jednym się to podoba, drugim nie. Jestem przekonany, że jest to głęboko w interesie Polski, żeby nie tylko 3,5 tys. Amerykanów, ale więcej żołnierzy amerykańskich, sojuszniczych było w Polsce.

To co pan powie tym, którzy mówią: Nie po to wypędzaliśmy Ruskich, żeby do tego samego Bolesławca zapraszać teraz Amerykanów.

Cytat

Jest to głęboko w interesie Polski, żeby więcej żołnierzy amerykańskich było w Polsce

Zupełnie inna sytuacja. Związek Radziecki i armia radziecka były w Polsce wbrew woli Polaków. Nie mieliśmy suwerenności, polskie władze były zależne od Kremla. Dzisiaj niepodległa Polska zaprasza sojuszników do tego, żeby tutaj w Polsce byli. Sami też się angażujemy: Afganistan, Irak, Kosowo. Jesteśmy gotowi też działać u takich sojuszników, jak Litwa, Łotwa, Estonia. To jest zupełnie inna sytuacja. To nasz własny wybór, bardzo rozsądny.

Panie ministrze, zostawmy to, porozmawiajmy o polityce.

To też jest polityka. Chyba nawet prawdziwsza.

Porozmawiajmy o tej mniej prawdziwej, która jednak zajmowała nas przez długie tygodnie. Cieszy się pan, że skończyliście już blokadę sali plenarnej Sejmu?

Cieszę się, że te działania przyniosły efekt. Media wróciły do Sejmu. Myślę, że dla słuchaczy RMF to ważna sprawa, że reporterzy, dziennikarze tej stacji radiowej mają znowu dostęp do polityków, mają znowu dostęp do sali. Bo to nie chodzi o wygodę dziennikarzy czy polityków, ale o te miliony, które słuchają.

Czyli jednak miał rację Zbigniew Boniek mówiąc, że piłka nożna tym różni się od polityki, że w piłce nożnej po 90 minutach jest jeden zwycięzca, a tutaj każdy się cieszy, że wygrał.

Są też w piłce remisy, są też rewanżowe mecze. Zbigniew Boniek zawsze ma rację, ale w tym przypadku wydaje mi się, że można to wymierzyć celami, które się osiągnęło.

A mnie się wydaje, że wszyscy komentatorzy tutaj, bez względu na ich sympatię, są zgodni: przegraliście tę rozgrywkę.

Przegralibyśmy - chociaż to słowo dałbym w cudzysłów - gdyby Jarosław Kaczyński przeprowadził głosowanie budżetu w kilka godzin. Większość ma tutaj wszelkie instrumenty.

Przeprowadził w kilka godzin.

W kilka tygodni. Trwał kryzys wokół tego.

Nie. Głosowanie w Sejmie trwało kilka godzin i było chyba najszybszym głosowaniem budżetowym w historii, bez żadnych poprawek, szast prast i już.

Cytat

Obrazki z Sali Kolumnowej będą długo ciążyły PiS-owi

Te obrazki z Sali Kolumnowej - bo rozumiem, że o tym mówi pan redaktor - będą długo ciążyły PiS-owi. Ten chaos, to zablokowane wejście, to nie dopuszczanie posłów opozycji.

A "Niepucz kiedy odjadę" nie będzie ciążyło wam?

To w polityce nie ma znaczenia, to są jakieś momenty wizerunkowe. Liczy się na koniec to, że po pierwsze media są w Sejmie, po drugie budżet jest przyjęty z ogromnymi wątpliwościami i po trzecie słyszeliśmy ministra spraw wewnętrznych, który grozi posłom opozycji więzieniem. Myślę, że to jest trochę niedostrzeżona przez komentatorów, ale nowa zła jakość w retoryce PiS-u.

Nie taka nowa, bo przypomnę panu, że wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska wyrzucała z sali obrad posłów. Jednego nawet kazała wyprowadzić Straży Marszałkowskiej.

Posła, który obrażał PiS i Kościół i notorycznie nie podporządkowywał się poleceniom.

Wicemarszałek Sejmu Donald Tusk też wypraszał posłów opozycji i wyrzucał ich z sali posiedzeń. Przyzna pan, że nie są to zupełnie nowe standardy.

Ale żaden minister spraw wewnętrznych po '89 roku nie powiedział, że posłom opozycji może grozić więzienie. Co innego (jest - red.) wyprowadzić niesfornego posła z sali, którzy obraża innych posłów i nie reaguje przez wiele minut na kolejne ostrzeżenia pani marszałek, a co innego powiedzieć, że się zamknie posła do więzienia.

Cały czas mówiliście, że budżet jest przyjęty nielegalnie, teraz nawet zapowiadacie, że będziecie go zaskarżać. Pan powiedział: wszędzie, gdzie się da. To znaczy gdzie chcecie go zaskarżać, nota bene?

Analizujemy to. Na pewno Najwyższa Izba Kontroli, na pewno Sąd Administracyjny.

Najwyższa Izba Kontroli?

Zajmuje się wykonaniem budżetu...

Wykonaniem, a nie uchwalaniem...

Ale punktem pierwszym jest to, czy budżet jest legalny. Żeby go wykonywać, musi być legalny. Analizujemy.

Z równym powodzeniem można do sanepidu zgłosić, że może tam nie były standardy w Sali Kolumnowej zapewnione.

Na pewno i takie standardy nie były zapewnione, posłowie byli stłoczeni i to urągało wadze wysokiej izby.

Mówię: Państwowa Inspekcja Pracy, sanepid, co jeszcze?

Nie, tu chodzi o legalność budżetu. Ja nie rozumiem, dlaczego Jarosław Kaczyński poszedł na coś takiego, ten kryzys można było rozwiązać szybko. Przede wszystkim to, co się wydarzyło obciąża marszałka Marka Kuchcińskiego.

Pan mówi, że nie rozumie, dlaczego Jarosław Kaczyński poszedł na to, natomiast posłowie Platformy nie rozumieją Nowoczesnej, posłowie Nowoczesnej nie rozumieją Platformy. Ryszard Petru powiedział, że żałuje, że "Grzegorz Schetyna zostawił mnie samego na placu boju. Mówiłem mu, że w dłuższym okresie czasu to nie ma sensu, ale on wlazł na mównicę, a potem zszedł zupełnie bez sensu". 

No, dziwne takie wypowiedzi. Nie wiem też, dlaczego niektórzy politycy Nowoczesnej odreagowują swoje trudności, swój kryzys takimi wypowiedziami.

Co ma pan na myśli mówiąc kryzys?

Spadek w sondażach. To widać, to nie był dobry czas dla Nowoczesnej. Ja nie będę dołączał do jakiegoś szeregu wbijających szpilki w Nowoczesną. Życzę, żeby opozycja była silna.

Wystarczyło, że Grzegorz Schetyna powiedział o innej strefie czasowej, która obowiązuje na Maderze.

A było to bardzo finezyjne. Nie wiadomo, gdzie w sumie był przewodniczący Nowoczesnej. 

Za to wiadomo, że Grzegorz Schetyna był w Austrii, tam jest rzeczywiście ta sama strefa czasowa.

Grzegorz Schetyna mówił o strefie klimatycznej, nie o strefie czasowej. Ja myślę, że taka seria uszczypliwości pod naszym adresem ze strony Nowoczesnej powinna być przemilczana.

Sławomir Neumann, szef klubu Platformy mówi: Cały pomysł Nowoczesnej z taką legalizacją budżetu był niedorzeczny.

Ale to już nie jest uszczypliwość. To jest wypowiedź polityczna, z którą należy się zgodzić. Jak można z jednej strony mówić, że budżet jest nielegalny, a z drugiej, że senatorowie PiS-u wprowadzą do niego poprawki w Senacie. Sprzeczność jest podstawowa i ona zaciążyła na tych całych niedoszłych do skutku rozmowach i porozumieniach.

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek pytał Tomasza Siemoniaka o słowa przewodniczącego PO, który zapowiedział konsekwencje dla prezydenta Andrzeja Dudy. O jakie konkretnie konsekwencje może chodzić? "Przede wszystkim polityczne w tym krótkim okresie, bo przecież nie ma mowy o większości zdolnej nawet analizować stawianie kogokolwiek przed Trybunałem Stanu. To był zły tydzień dla prezydenta Dudy. Ja należę do tych osób, które wciąż mają nadzieję, że prezydent będzie potrafił być niezależny i będzie działać. Podpis pod ustawą edukacyjną i podpis pod budżetem trochę te nadzieje moje zmniejszają" - ocenił Siemoniak. Polityk PO mówił też o stabilnych dla partii rządzących sondażach. "Rok po wyborach w 2008 roku Platforma Obywatelska miała ponad 50 ponad, zwykle w pierwszym roku rządzenia rośnie. PiS i rządowi nie rośnie i z tego można czerpać nadzieję na to, że zacznie w końcu tej partii spadać" - uznał gość Roberta Mazurka.