„Jest ok. Zawsze można było lepiej, można było gorzej. Nie mamy na to wpływu. To jest dobra grupa” – tak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM skomentował Sebastian Świderski wyniki losowania fazy grupowej przyszłorocznych mistrzostw świata w Rosji. Polacy zagrają w grupie C z USA, Meksykiem i Bułgarią. „Ja nawet cieszę się, że mamy takie dwa zespoły – USA i Bułgaria – mocniejsze, bo wszyscy pamiętamy, co się stało w Tokio, kiedy mieliśmy słabszych rywali” – dodał, wspominając nieudany występ naszych siatkarzy podczas tegorocznych igrzysk olimpijskich.

Piotr Salak pytał też swojego gościa o kwestię trenera polskiej reprezentacji w piłce siatkowej. Jako kandydata na miejsce Vitala Heynenena najczęściej wskazuje się Nikola Grbicia. Na pewno Nikola Grbic ma największe szanse. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów, zawodnicy bardzo dobrze go wspominają. Jest dla wszystkim oczywistym kandydatem - komentował świeżo wybrany prezes PZPS. Nie chciał jednak zdradzić, kiedy zostanie podjęta decyzja w tej sprawie. Zostawiłbym czas na ukonstytuowanie się nowego zarządu, bo to nie może być tylko moja decyzja. Nie rozmawiajmy o Nikoli, jakby to już się zadziało - mówił Świderski. Czasu jest bardzo mało, ale ten nowy trener i tak będzie musiał rozmawiać bardziej z tymi klubowymi trenerami, żeby oni mogli przygotować zawodników - dodał.

Wspomniał także, że trudniej będzie obsadzić fotel trenera żeńskiej reprezentacji. Najpierw trzeba znaleźć przyczynę problemów żeńskiej reprezentacji. Poprosiłem byłą kapitan Olę Jagiełło o pomoc, ona stworzy grupę, która będzie chciała znaleźć przyczynę problemu.

Świderski: Jestem zwolennikiem, żeby polityka była przy sporcie, ale nie w sporcie

Ja jestem zwolennikiem, żeby polityka była przy sporcie, ale nie była w sporcie - mówił Sebastian Świderski, pytany o to, dlaczego Ryszard Czarnecki nie znalazł się w nowym zarządzie PZPS. Nowo wybrany prezes siatkarskiego związku przyznał też na antenie RMF FM, że otoczenie europosła PiS namawiało go do wycofania swojej kandydatury z walki o fotel prezesa. Były rozmowy, żebym się zastanowił, czy w ogóle chcę, czy warto, że mam klub poukładany, najlepszy zespół w Europie. To też trochę podziałało jak przysłowiowa płachta na byka. Ale później już nawet były propozycje, żebym się dołączył do jednej z grup - mówił Świderski.

Piotr Salak zapytał swojego gościa, czy zaskoczyło go to, że ostatecznie wszyscy jego kontrkandydaci wycofali się ze startu. Jestem bardzo zaskoczony. Do tej pory nie wiem, co się stało i dlaczego tak się stało i w jaki sposób to się stało. Obóz opozycyjny rozpadł się chyba tuż przed rozpoczęciem samych obrad. Szkoda. Bo ja jestem sportowcem lubię walczyć. Chętnie bym powalczył - odparł Świderski.

Przeczytaj treść rozmowy:

Piotr Salak: Panie prezesie, oto grupy mistrzostw świata w Rosji, wylosowane, gdy pan siedział w samochodzie i tkwił w warszawskich korkach. Grupa C: Polska, Stany Zjednoczone, Meksyk, Bułgaria. I pan na to mówi?

Sebastian Świderski: Jest ok.

Jest pan zadowolony z tego losowania?

Tak. Zawsze można lepiej i gorzej. To jest losowanie i nie mamy na to żadnego wpływu. Fajny mecz na pewno ze Stanami Zjednoczonymi. Meksyk  trochę egzotyczny, no i Bułgaria nieobliczalna. To jest dobra grupa.

Przed mistrzostwami świata polscy siatkarze, nie tyle liczą się z tym, czy trafią na słabszych rywali, czy mocna będzie grupa, czy nie, tylko po prostu  z tej grupy mają obowiązek nie tylko wyjść, ale walczyć o najwyższe cele. Więc w gruncie rzeczy rozumiem, że dla pana nie było istotne na kogo trafimy.

Nie. Ja nawet cieszę się, że mamy takie dwa zespoły - USA i Bułgarię - które są mocniejsze, ponieważ pamiętamy dobrze, co się stało w Tokio. Z tej słabszej grupy żadna drużyna nie awansowała do półfinałów, także takie granie, przetarcie przed  następnymi spotkaniami będzie na pewno fajne i dobre.

Pana wspomnienia, jako zawodnika z meczów ze Stanami Zjednoczonymi?

Różne. Lepsze, gorsze. Ale nie wracajmy do tego, kiedy ja byłem zawodnikiem, bo te czasy już dawno minęły.  Myślę, że teraz mamy te spotkania na plus. Widać, że Stany Zjednoczone są troszeczkę w dołku. Widać po zawodnikach, po igrzyskach olimpijskich, że potrzebowali  więcej czasu. Jeden z zawodników nie dotrze nawet najprawdopodobniej do ligi polskiej - mówimy tu o Sanderze. Mają jakieś problemy, ale tym się nie przejmujmy. Patrzmy na siebie. My mamy grać swoją siatkówkę, a nie patrzeć na to, jakich mamy rywali.

Bułgaria, to był  kiedyś przeciwnik, który sprawiał nam wiele problemów. Ale to było kiedyś. Dzisiaj?

Dzisiaj rzeczywiście również mają kryzys. Natomiast jest kilku młodych, ciekawych zawodników. Nie ma lidera tej kadry Kazijskiego już od kilku lat. Ale jest zawsze Sokołow, zawodnik, który jest wiecznie młody i swoje robi. Natomiast to już nie jest ta drużyna, co wcześniej. Widać u nich, że to pokolenie zwycięzców, ludzi którzy walczą już minęło. Ale na takich turniejach, takie drużyny nie mają nic do stracenia i zawsze grają spokojnie, luźno z polotem. Bez żadnych obciążeń.

O Meksyku może pan coś powiedzieć?

Nic.

Zobaczymy na mistrzostwach świata w Nowosybirsku. Był pan kiedyś?

Byłem. W Nowosybirsku nie, w Omsku, przepraszam. Final four Ligi Mistrzów, Omsk, jako asystent trenera Castellaniego z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Natomiast w tym roku nie będę, bo niestety trafiliśmy na ten zespół Nowosybirska w Lidze Mistrzów jako Grupa Azoty.

No ale w Nowosybirsku będzie pan w sierpniu przyszłego roku, rozumiem, jako prezes?

Mam nadzieję.

4650 km. To jakiś problem?

To nie jest problem, tylko pamiętajmy o zmianie stref czasowych. Bo tak naprawdę tam, z tego, co pamiętam, jest chyba 5 albo 6 godzin różnicy. Więc trzeba będzie się przestawić, trzeba się będzie zaaklimatyzować. Pamiętajmy, że później stamtąd wrócimy gdzieś indziej i też ta logistyka nie jest taka do końca dobra. Ja liczyłem po cichu, że będzie gdzieś tutaj bliżej Polski, żeby polscy kibice mogli być i śledzić naszą reprezentację.

I tak będą śledzić, zapewniam.

Właśnie chciałem powiedzieć, że wierząc w siłę polskiego kibica to i w Nowosybirsku się znajdą.

To wiemy już teraz, z kim zagramy, tylko teraz, kto nas będzie prowadził? Kto będzie trenerem polskiej kadry i dlaczego to będzie Nikola Grbić?

Pomidor. Poważnie, na pewno Nikola ma największe szanse. Jest takim kandydatem oczywistym dla wszystkich. Mistrzostwo, zwycięstwo w Lidze Mistrzów, bardzo fajna współpraca z zawodnikami. Zawodnicy bardzo dobrze go wspominają i mają z nim bardzo dobry kontakt, bo chociażby teraz pod Poznaniem, na turnieju im. Arka Gołasia wszyscy się przywitali jakby dalej razem współpracowali.

To kiedy pan podejmuje decyzję?

Oj, tu bym zostawił czas też najpierw na ukonstytuowanie się nowego zarządu. Bo nie może być tylko i wyłącznie moja decyzja.

To ile to jest czasu? To jest 2 tygodnie, 3 tygodnie?

We wtorek ukonstytuuje się nowy zarząd. Na pewno zaczniemy rozmowy, bo też pamiętajmy, że jest taka trochę przedziwna sytuacja, łączenia dwóch stanowisk, najprawdopodobniej. Wiemy doskonale, jak poprzedni trener Vital Heynen miał problemy z tym łączeniem, więc to też jest rozmowa. Rozmowa z samym Nikolą. Ja przyznaję się na ten temat taki nie rozmawiałem, ale też zostawmy szansę innym selekcjonerom, trenerom, którzy chcieliby prowadzić polską reprezentację, żeby zdążyli się zaprezentować.

Rozmawiamy tylko hipotetycznie, panie prezesie. Ale rozumiem, że wchodziłoby w grę połączenie funkcji trenera reprezentacji z pracą w klubie w Perugii?

Tak, w tej konfiguracji tak. Ja jestem jak najbardziej tak, chociaż pamiętajmy, że Perugia jest budowana po to, żeby wygrać Ligę Mistrzów. Finał Ligi Mistrzów jest dosyć późno, bo, z tego co pamiętam, pod koniec maja, więc to też troszeczkę by kolidowało z rozpoczęciem przygotowań. Natomiast mówię. Nie rozmawiajmy o Nikoli, jakby to już się zadziało.

To jeszcze tylko powiedzmy, do kiedy pan sobie daje taki deadline? Mistrzostwa Świata zaczynają się 27 sierpnia. Czasu jest bardzo mało.

Czasu jest bardzo mało, ale tak naprawdę ten nowy trener to i tak będzie musiał bardziej rozmawiać i współpracować z trenerami klubowymi, żeby ci klubowi trenerzy przygotowali.

Nie powie mi pan, do kiedy pan sobie daje czas?

Nie, nie powiem. Z tego względu, że tak naprawdę jeszcze na tym się nie zastanawiałem. Tak się wszystko dużo dzieje i szybko się dzieje.

Sam pan chciał być prezesem PZPS.

Oczywiście, że chciałem, ale to też trochę dla mnie takie zaskoczenie, że tak szybko to się zadziało i, że tak naprawdę miałem kampanię miesięczną. A tutaj teraz siedzę jako prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, cieszę się niezmiernie. A co do trenera męskiej, to będzie chyba trochę łatwiej niż o trenera żeńskiej.

No właśnie, a jeśli chodzi o żeńską reprezentację?

Najpierw trzeba znaleźć przyczynę tego problemu, tego, co się dzieje w żeńskiej reprezentacji, ten podział, brak tych najlepszych, powiedzmy, zawodniczek, kontuzje.

Kłótnie.

To jest trochę trudny temat. Natomiast tutaj nie zdradzę już tajemnicy, poprosiłem Olę Jagiełło o pomoc, panią prezes bielskiego zespołu, byłą kapitan naszej drużyny. Ona ma stworzyć sobie grupę, taką roboczą, która będzie rozmawiała, szukała, a przede wszystkim chciała wyjaśnić, co się tam dzieje w tej grupie. A potem będziemy decydować o trenerze, również żeńskim.